Dystrykt warszawski [164] 599
w budynku gminnym szkołą „Jabne”479, w której uczyło się około 50 dzieci, reszta 100 w publicznej szkole razem z dziećmi polskimi.
Współżycie ludności żydowskiej z polską było na ogół poprawne. Kilkakrotne występy przyjezdnego ONR pozostały bez znacznego wpływu na handel
i rzemiosło żydowskie.
Kilka dni po przybyciu Niemiec, komendant wojskowy, kazał spędzić wszystką ludność miasta na wielki plac za miastem i trzymał ją tam przez cały dzień do późna wieczorem, po czym przemawiał o lojalności i niestawianiu oporu władzy
i oddaniu broni. W końcu zwolnił ich do domu, zatrzymując czterech zakładników:
2 chrześcijan z księdzem, 2 Żydów z rabinem. Po 5 dniach zwolniono ich. W cztery tygodnie potem zarządzono spis ludności żydowskiej. Jednego dnia przyjechał jakiś Niemiec z Żyrardowa [i] pomalował na wszystkich oknach sklepowych żydowskich słowo „JUDE” [2], za co kazał sobie zapłacić po 1 zł od szyby. Tym napisem był[y tak]że znaczone mieszkania żydowskich rzemieślników.
W listopadzie 1939 przyjechali z Żyrardowa dwaj wyż[si] oficerowie, weszli do mieszkania prezesa Gminy Żydowskiej i dali mu kilkudniowy termin do zapłacenia 20 000 zł i mebli kontrybucji. Kwotę tę rozłożono na żydowskich płatników od 50 do 1000 zł.
Zebrano tylko 15 000 zł, które przedstawiciele gminy zawieźli do Żyrardowa, obiecując resztę w przyszłości uiścić. Jednakże o pozostałą kwotę nie upominali się nigdy. Dostarczono również część mebli, kupioną za gotówkę lub rekwirowaną u żydowskich mieszkańców.
Rada Żydowska
Na czele Gminy Żydowskiej stała z początku i podczas wojny dawna Rada480złożona z 8 osób, która w początkowych tygodniach dostarczała robotników dla różnych placówek. Niezależnie od tego łapano po ulicach Żydów do robót porządkowych, czyszczenia samochodów i do obsługi załogi wojskowej, liczącej w pierwszym czasie do kilku tysięcy osób. Dostarczano 50 do 100 osób dziennie. Bogatsi dawali zastępstwo. Rada wiskicka miała stałą delegaturę
w Nebenstelle481żyrardowskiego Arbeitsamtu. Tam ustalano, ile robotników ma się dostarczyć do przymusowych robót, także na szosach. Przymus ten obowiązywał także i kobiety. Prócz robotników pracujących na roli nikt wynagrodzenia za pracę nie otrzymał, pomimo wielokrotnych obietnic. Stale pracowało 40 robotników
w Guzowie482.
W sierpniu 1940 roku wysłano do obozu pracy rejonu lubelskiego 50 osób. Po kilku tygodniach męki postarano się za gotówkę wszystkich zwolnić.