76 Rozdział I. Od początku wojny do zamknięcia getta [14]
powiedział przedtem. W wagonie byli dwaj żołnierze – Ślązacy, którzy ze wszystkimi, zarówno Polakami jak i Żydami bardzo uprzejmie rozmawiali.
Na dworcu zachodnim pociąg stał przeszło pół godziny, o 9-tej wreszcie przybyliśmy do Warszawy. Tu dworzec był jasno oświetlony i panowało przepełnienie jak wszędzie. Rozdawano przepustki na udanie się do domu po 8-ej, która tu była godziną policyjną. Przy jednym wyjściu stał Polak, przy drugim jakiś pokraczny żandarm. My wychodziliśmy u Polaka. Mnie dał przepustkę, ale od kuzyna nagle zachciało mu się świadectwa lekarza. Było jasne, że chciał wyciągnąć kilka złotych. Kuzyn podszedł do żandarma. Ten jednak w odpowiedzi wyrżnął go w twarz. Postanowiliśmy iść oboje z jedną moją przepustką. Po chwili jednak do kuzyna doszedł jakiś kilkunastoletni chłopiec, Polak, zaczął go kopać, i zaprowadził do Niemców do [12] roboty. Było tam już kilkunastu [Żydów]. Nosili paczki do jakiejś składnicy. Trwało to może godzinę; przez tę godzinę ja stałam przed dworcem marzłam aa[...]aa śpiąca, i w dodatku musiałam aa[...]aa naokoło mnie kręciło się wiele podejrzanych aa[...]aa [dw]orcem stało wiele sań i dorożek, furek chłopskich. Dworzec wkrótce opustoszał. Znaczna większość pojazdów jechała do żydowskiej dzielnicy. Z zazdrością patrzałam, jak wspaniale umundurowani oficerowie prowadzili eleganckie damy. Wielu Niemców i Niemek szło z nartami. Od nas ten cały świat, całe to życie, było tak dalekie, zdawałoby się, że nigdyśmy nie byli normalnymi ludźmi, pomimo że jeszcze przed p[ię]cioma miesiącami byliśmy tak samo ubrani, i tak samo rozbawieni. Wściekłość mię ogarniała, a uczucie poniżenia paliło.
Po godzinie kuzyna zwolnili. Wsiedliśmy na jakąś chłopską furmankę, zdjęliśmy łaty, włożyliśmy białe opaski z tarczą Dawida i pojechaliśmy. Co jakiś czas widziało się zburzone lub spalone domy. Wszystko było pokryte śniegiem, więc nie robiło specjalnie silnego wrażenia. Czułam się strasznie obco i żałowałam, że wyjechałam z Łodzi.
Byliśmy w połowie Żelaznej, gdy ujrzeliśmy zbliżających się dwóch [13] wysokich, grubych żołnierzy pijanych w sztok. Zataczali się i śpiewali. Była to niedziela. Zawołali aa[...]aa nasz wóz. Nagadali furmanowi, że aa[...]aa pół po niemiecku, pół po polsku aa[...]aa furman zawrócił w stronę alei. Zaczęli rozmawiać. Najpierw pytali się kuzyna płaczliwym głosem: Warum bist du Jude165. Potem jeden stanął na szosie i zaczął wydzierać się w niebogłosy: Ich bin Deutsche, du bist Jude, alles eins166. Napotykane grupki Niemców cywilnych stawały i gapiły się na nas. Potem dostrzegli jakiegoś kamrata i zawołali go. Ten był tylko trochę pijany i też wsiadł do wozu. Ci pierwsi gadali cały czas po pijanemu. Jeden zaczął mi opowiadać o swym domu w Niemczech, mówił, że ma takie córki jak ja. Drugi nagle wyciągnął rewolwer i chciał strzelać, nie wiadomo do kogo. Ale ten trzeźwiejszy podbił