90 Rozdział I. Od początku wojny do zamknięcia getta [16]
Każdy wyczytany musiał podbiec do urzędnika. Działo się to w grudniu. Wielu było w swetrach, bez czapek. Kiedy biegli, oprawcy podstawiali im nogi, by [2] upadli. A ponieważ biegli szybko, padali. Bito ich straszliwie po głowach i całym ciele wyrwanymi ze stołów nogami oraz deptano. Krew lała się z głów i ciał. Przez cały czas staliśmy na apelu. Wyczytany został prof. Tomaszewicz215, znany działacz demokratyczny. Został straszliwie pobity i poraniony. Zabandażowano go i zostawiono. Był też wśród nas major PKO216 Kowalczyk217. Podszedł do niego oficer [z] G. i przez tłumacza zapytał, czym się zajmuje. Usłyszawszy, że tamten jest oficerem, wykrzyknął: „To wstyd, że major tutaj jest. [Major] powinien być tam, gdzie już niczego nie ma”218. Pobito go straszliwie. Ponieważ był bardzo silny fizycznie, przetrwał bicie, nie roniąc krwi. To ich rozsierdziło. Drugi oficer przywołał volksdeutscha i rozkazał, aby go bił. Volksdeutsch wziął szybę okienną i tak bił go po głowie, że musieliśmy wyjmować mu kawałki szkła z mózgu. Nie mogliśmy zatamować krwi. Przeleżał dwa tygodnie. Wyczytywanych dalej krwawo bito. Bez palt i ubrań wyprowadzano ich do aut. Przyszedł rozkaz, aby sześciu Żydów zgłosiło się na ochotnika. Zaraz zameldowali się: Frankfurt219, Auerbach220, Gotlieb221 i inni. I ich zabrano autem. Dopiero koło siódmej wieczorem zwolniono ich i wrócili do sali. Zaraz ich zapytaliśmy, jak było. Byli straszliwie przejęci i nie wyrzekli ani słowa. [3] Trzy razy wzywano ich do obozowej kancelarii i nakazywano, aby nic nie mówili o tym, co widzieli. Trwało to do ósmej. Dopiero kiedy położyliśmy się spać, powiedzieli nam (tych sześciu Żydów), że zabrano ich do G. i pozostawiono przed drzwiami. Do środka wprowadzono aresztowanych. Byli straszliwie pobici, mieli obandażowane głowy i ciała. Prowadzono ich pod bardzo silną strażą. Za nimi poszła grupa robotników ze szpadlami w dłoniach. Do dzisiaj nie wiadomo, co się z nimi stało. Po tym wszystkim zwolniono ich, surowo nakazując i grożąc, by nikomu nie mówili o tym, co widzieli. Tych sześciu Żydów dostawało spazmów, przypominając sobie te sceny. Cała ta sprawa wywarła na nas okropne wrażenie. Zabrano najlepszych i najszlachetniejszych z naszej sali. Potem w czasie apelu liczni spośród nas, nawet najwięksi antysemici, mdleli. Miało to wpływ na stosunki między Żydami i Polakami. Zniknęła