RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Losy Żydów łódzkich (1939-1942)

strona 258 z 315

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 258


Rozdział II. Getto – organizacja i warunki życia [39] 233

[5] Dziś jest już dobrze, bo za sprawą Gminy Możemy zjeść nawet kilo koniny

Mówiąc przy tym modlitwę główną, Bacząc, by mycką nakryta była głowa. A panu prezesowi podziękować trzeba, Że daje na głowę 300 gramów chleba. Bo gdyby nie dawał, nie byłoby równo Bo trzeba by było miast chleba – g-o.

Dziś, gdy koło zatoczę zachwyconym wzrokiem I oko zadziwię czyściutkim rynsztokiem „Szajsewóz”503 obejrzę przez Żydów wożony – Wdzięczny ci jestem, ojcze zażydzonych!

Przeciw kradzieży chcę rzucić też hasło,

Lecz stop ósma wybiła504, no – i światło zgasło.

[6] []505

Biją dzwony, kraczą wrony; Chaim Pierwszy, ten szalony, Zapanował nad miliony. – Postrach sieje Rumek siwy, Dzielny król nasz nad podziwy. Z paskarzami walkę stacza, Getto w państwo przeinacza Urzędników armia wielka,

Lud w ogonku stęka, kwęka. Masła, jajek, mąki, chleba, Daj, Chaimie, co potrzeba. Chwalić Ciebie będzie lud Za Twój ciężki, znojny trud. Urzędnicy, milicjanci, Ministrowie, aroganci, Wszyscy wielkie stroją miny,

Bo należą już do gminy [7] Czynne też są komitety.

Skrzętnie czyszczą już klozety Miotłą macha jak buławą Mojsze, Srul,