RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Losy Żydów łódzkich (1939-1942)

strona 28 z 315

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 28


Rozdział I. Od początku wojny do zamknięcia getta [1] 3

lada chwila. I tak oto około wpół do jedenastej na horyzoncie zamajaczyły wagony z lokomotywą, które niespiesznie zbliżały się do stacji. Wagony były załadowane rezerwistami i oficerami rezerwy spieszącymi do swoich oddziałów. Kilku Żydów, a ja wraz z nimi, zapakowaliśmy się do wagonów i pociąg ruszył. Jechaliśmy bardzo wolno. Nastrój wśród rezerwistów był niezwykle bojowy, dało się słyszeć ostre słowa wymierzone w Hitlera i niemiecki element w kraju, który się zupełnie zhitleryzował i współpracuje z niemieckimi szpiegami. Charakterystyczne, że nikt nie wypowiedział się przeciwko Żydom. Jeden z oficerów rezerwy (kapitan) powiedział nawet, że Żydzi w Polsce mają teraz okazję odpłacić Hitlerowi za wszystkie krzywdy wyrządzone Żydom w Niemczech, Austrii i w Czechach.

Po przejechaniu kilku kilometrów pociąg się zatrzymał. Maszynista powiedział, że nie wie, czy będzie mógł jechać dalej, bo droga jest zamknięta. My Żydzi postanowiliśmy pójść pieszo do Pabianic i stamtąd dojechać tramwajem do Łodzi. Tak też zrobiliśmy. Opuściliśmy pociąg i zaczęliśmy iść szosą do Pabianic. Była ona całkiem opustoszała – bez cywilnych wozów i piechurów. Tylko po jej poboczu ciągnęło wojsko, konno i małymi wózkami.

[3] Wśród żołnierzy rozpoznaliśmy wielu Żydów. Jeden z nich w pośpiechu przekazał nam list do swych rodziców w Łodzi. Wózki oraz końskie łby, a także działa były zamaskowane zielonymi gałęziami, tak by nie dostrzegli ich nienawistni nieprzyjacielscy lotnicy. Dopiero koło drugiej po południu doszliśmy do Pabianic i tam mieliśmy prawdziwy przedsmak wojny. Ulice wyglądały jak wymarłe. Na rogach ulic stali policjanci z maskami gazowymi na ramionach i [członkowie] drużyn pogotowia przeciwgazowego noszący opaski. Wszystko to działo się pół godziny po wizycie niemieckiego lotnictwa wojskowego. Cywilna ludność Pabianic drżała pochowana w domach i na podwórzach. W Pabianicach dostaliśmy polską gazetę z Łodzi, z której dowiedzieliśmy się o historycznych wydarzeniach: o szesnastopunktowym ultimatum Hitlera6, o odwołanej wizycie Lipskiego7 u Hitlera i o wybuchu wojny o piątej rano.

W Pabianicach część z nas postanowiła wrócić do Kolumny i tam czekać na rozwój wydarzeń, nie przypuszczając, że dwa dni później linia frontu się przesunie i w tak krótkim czasie stracimy te tereny. Ponieważ nie miałem już żadnych środków, by przewieźć moich do domu, ruszyłem dalej tramwajem do Łodzi. Dotarłem tam koło drugiej po południu. Ulice były opustoszałe. Widziało się pojedynczych przechodniów i drużyny OPL. Tramwaj poruszał się, przystając na długie chwile. Zanim dotarłem do mieszkania krewnych mojej żony, dwa czy trzy razy kryłem się