RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Losy Żydów łódzkich (1939-1942)

strona 93 z 315

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 93


68 Rozdział I. Od początku wojny do zamknięcia getta [12]

kilku go do nich nasypywało. Kosze nakładano na ramiona i choć pod tym ciężarem [ludzie] gięli się wpół, to żołnierze krzyczeli, że to wciąż za mało. Kiedy przy wysypywaniu węgla do piwnicy jego kawałek uderzył jakiegoś Żyda, śmiali się z tego. Znamienne, że kiedy prosiłem, by nas, starszych, już zwolniono, oficer odpowiedział mi: „Zamordowaliście Jezusa, więc musicie pracować dłużej”. Tak dwadzieścia trzy razy w ciągu czterech miesięcy złapano mnie na roboty w Łodzi. I ani razu nie zapłacono nam za pracę, nie dano odrobiny jedzenia, choć byliśmy wszyscy wygłodzeni.

Kończąc temat Łodzi, chcę opowiedzieć dwa epizody: w dwudziestu sześciu wynajęliśmy chłopski wóz. O woźnicy trzeba powiedzieć, że miał szczęście. My niestety nie. Po wyjechaniu za trzeci Marysin152 złapała nas straż na drodze. Sześciu różnie umundurowanych z rewolwerami w ręku zaraz zaczęło bić, niektórych tak, że padali na drogę. Cały wóz zalał się krwią. Wszystkim nam kazali się rozebrać i oddać pieniądze. Wzięli wszystko. Do mnie oficer zwrócił się tak: „Pobiłem śmiertelnie już osiemdziesięciu jeden Żydów”. Przy wypakowywaniu mojego plecaka wypadła z niego książeczka zdrowia. Oficer przywołał wtedy jednego w czarnym mundurze i zapytał, co to jest. Ten wyjaśnił mu, że to jest książeczka pracownicza. Kazał mi zebrać moje rzeczy i pędem biec w stronę Warszawy, [4] podczas gdy wielu innych zawrócił w stronę Łodzi. Całą tę drogę znaczyła krew [pasażerów] innych wozów. Wszędzie leżały porzucone ubrania, ponieważ w wielkie mrozy puszczano ich nago. Chciałem się przedostać na drugą stronę granicy. W Siedlcach stałem na dworcu w kolejce do pociągu. I tutaj zaraz dopadł mnie diabeł. Nagle ktoś daje mi kuksańca i mówi: d„Idzi w tul!”153 Znałem ten dialekt, pochodziłem z tamtych stron. Muszę dodać, że w ostatnim czasie kręciło się w Siedlcach sporo rosyjskich komisji do różnych zadań. Głównie jednak żarto i pito, hulano przez całe noce, bo pieniędzy nie brakowało – dostarczali ich niemieccy oficerowie, którzy rabowali Żydów na ulicach. Tylko tego mi brakowało! Oficer ze straży dworcowej chwycił mnie za klapy i zaciągnął do kąta przy wyjściu. Prawie rozłupał mi głowę. Ściany wyjścia były marmurowe. Z rozbieganymi oczami zbliżył się do mnie i kopnął mnie w stopy. Potem stanął na nich i zażądał, abym mu dał pieniądze, które mam – nie wziął znów tak wiele: trzydzieści pięć złotych. Uderzył jeszcze kilka razy i kazał

iść do pociągu.

[tłum. z j. żyd. Monika Polit]

ARG I 908 (Ring. I/966)

Opis: oryg. lub odpis (rkps, atrament, 220x354 mm, drobne uszkodzenia i ubytki tekstu), odpis (rkps

– MS*, ołówek, 148x210 mm), j. żyd., k. 5, s. 7. Oryg. lub odpis, zob. ARG I 580 (zbliżony charakter