RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Cwi Pryłucki Wspomnienia (1905-1939)

strona 103 z 219

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 103


Cwi Pryłucki. Wspomnienia (1905–1939) [1] 77

Nic więc dziwnego, że społeczeństwo żydowskie chciało znać wszystkie szczegóły pobytu Bejlisa w więzieniu. Chodziły słuchy, że prowadził [tam] dziennik. Interesowano się także, jak urządził się w Erec Israel. W tych wszystkich sprawach pisało do redakcji wielu czytelników „Momentu”. Ponieważ mój najmłodszy syn Nachmen uczył się w tym czasie w gimnazjum w Tel Awiwie, zatelegrafowałem do niego, aby czekał na Bejlisa i wkrótce po tym, jak zejdzie ze statku, o wszystko go wypytał. Jeśli Bejlis pisał dziennik, ma o niego dla „Momentu” poprosić i w ogóle zawiadomić redakcję o wszystkim, co dotyczy Bejlisa w Erec Israel.

Mój syn spisał się znakomicie i „Moment” był jedyną gazetą, która podała dokładne informacje o Bejlisie w Erec Israel. Poza tym okazało się, że bohater sensacyjnego procesu jest prostym człowiekiem, że nie prowadził żadnego dziennika, bo nie wiedział, jak to się robi. Mój syn musiał [122] wypytywać go o jego przeżycia i sam przygotował dla gazety sprawozdanie na ten temat.

Interesujący jest yteż szczegóły, że Bejlis niedobrze ocenił rolę, jaką odegrał. Nie zrozumiał, że gdy został oskarżony o mord rytualny, na ławie oskarżonych zasiedli wraz z nim wszyscy Żydzi. On zaś myślał, że szczególnie interesowano się jego osobą i wyraził opinię, że spotkało go „wielkie szczęście” w Erec Israel. Utrzymywał, że nie przyjechał do Erec Israel po to, aby pracować, albo być stróżem, jak w Kijowie, ale aby zostać właścicielem majątku. A gdy się przekonał, że takiego w Erec Israel nie dostanie, pojechał do Ameryki, licząc, że w kraju dolara zrobi lepszą karierę.

7 sierpnia [19]40. Na ten sam rok, w którym odbył się kijowski proces o mord rytualny, który wstrząsnął całym żydostwem, przypadała ważna żydowska rocznica narodowa. Minęło mianowicie trzydzieści lat od narodzin nowej społeczności w Erec Israel, zapoczątkowane przez założenie kolonii „Riszon le-Cijon”354. Większość dziennikarzy tak była zajęta [123] oskarżeniem o mord rytualny, że przeoczyli tak ważny jubileusz. Wyjątkiem był tylko „Der Moment”.

Jak już wspomniałem w innym miejscu, z dwóch żydowskich gazet ukazujących się w Warszawie „Hajnt” był w tym czasie organem terytorialistów i często atakował nawet syjonizm i ruch na rzecz Erec Israel. „Der Moment” za to stał na straży i popierał wszystko, co miało związek z rozwojem nowej społeczności żydowskiej w Erec Israel. I właśnie gdy nadszedł wspomniany jubileusz, uznałem za konieczne wykorzystać tę okazję, aby dokładnie zapoznać szerokie kręgi czytelników „Momentu” ze wszystkim, czego Żydom udało się dokonać w Erec Israel w przeciągu minionych trzydziestu lat.

Wydrukowałem całą serię artykułów, w których opisałem skromny początek nowej społeczności – gdy pięciu młodych Żydów, jadąc na osiołkach drogą z Jaffy do Jerozolimy, wiozło ze sobą namioty, które miały im służyć yza domy na pustynnym stepie, porośniętym cierniami i dzikimi trawami. Dotarli do góry, na której się zatrzymali. [124] Stojąc na niej, jeden z nich wbił w górę kij i krzyknął: od dziś to miejsce nazywa się „Riszon le-Cijon”355.

Opisałem dokładnie przeżycia tych pięciu pionierów. Skupiłem się na rozwoju kolonii. Sportretowałem rozwój nowej społeczności, która zakładała nowe kolonie w bardzo ciężkich warunkach i przy trudnościach ze strony tureckiej władzy. Opisałem