RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Cwi Pryłucki Wspomnienia (1905-1939)

strona 105 z 219

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 105


Cwi Pryłucki. Wspomnienia (1905–1939) [1] 79

aby wysunąć przeciw Żydom nieprawdziwe oskarżenia o szpiegostwo i wywołać antyżydowskie zamieszki.

W stolicy, w Warszawie, pokazały się całe ybandyy chuliganów, którzy zaczęli napadać yi bićy Żydów spacerujących po Ogrodzie Saskim. Nie było dnia, aby do redakcji y„Momentu”y nie przychodzili na skargę pobici i okaleczeni Żydzi. Wtedy postanowiłem interweniować w sprawie napadów u warszawskiego oberpolicmajstra [Piotra] Mejera363, który zawsze przyjmował mnie przyjaźnie, a nawet bez kolejki. Często także z uśmiechem na twarzy.

Tym razem był poważny. Zaprosił mnie do osobnego pokoju i wyraził opinię, że Żydzi szpiegują. Jako dowód posłużyło mu to, co ranni Niemcy, którzy dostali się do rosyjskiej niewoli, mieli opowiadać w szpitalach. yJak mu przekazanoy, gdy Niemcy wchodzą do jakiejś miejscowości, w której są Żydzi, zaraz dostają od nich potrzebne wojskowe informacje. Zapewniłem oberpolicmajstra, że są to tylko anegdotyczne opowieści i dodałem, że jeśli jest [127] jakiś żydowski zdrajca, powinien on zostać jak najsurowiej osądzony.

Gdy opowiedziałem mu, że nie pozwala się Żydom spacerować po Ogrodzie Saskim i że Żydzi wracający z Dworca Kowelskiego (Gdańskiego) są przeganiani i bici ybatamiy przez Kozaków, którzy jeżdżą na koniach wokół Cytadeli, [Mejer] wyraził wątpliwości, czy to aby prawda. Zapewniłem oberpolicmajstra, że takie łowy od kilku dni daje się zaobserwować z naszego mieszkania, które znajduje się w okolicach Cytadeli364.

Na początku zaczął tłumaczyć to złym zachowaniem Żydów, a gdy zwróciłem mu uwagę, że nie można pozwalać na taką samowolę, odpowiedział mi, że podejmie odpowiednie środki przeciwko napadom w Ogrodzie Saskim, gdyż leży to w jego władzy. Odnośnie do wypadków wokół Cytadeli powinienem się zgłosić do wojskowego komendanta Warszawy, generała [Aleksandra] Turbina365, który mieszka w Cytadeli.

Gdy zdałem sobie sprawę, że jest to niewykonalne, ponieważ osobom prywatnym wzbroniony jest wstęp nie tylko do Cytadeli, ale także w jej okolice, [Mejer] poradził mi, abym zwrócił się do generała Turbina listownie i poprosił, [128] aby mnie przyjął. Oberpolicmajster obiecał, że poinformuje go o mnie.

10 sierpnia [19]40. Wysłałem taki list i po dwóch dniach przyszedł do naszego mieszkania oficer z wachmistrzem i zameldował, że generał przyjmie mnie w Cytadeli następnego dnia o godzinie drugiej po południu. Wachmistrz będzie na mnie czekał na placu przed bramą do Cytadeli i wprowadzi mnie do środka. Tam zaś dyżurujący adiutant zamelduje generałowi o mojej obecności i wprowadzi mnie do niego.

Wachmistrz rzeczywiście czekał na mnie o umówionej godzinie i wprowadził mnie do Cytadeli, gdzie znajdował się cały labirynt budynków.

Gdy wszedłem do gabinetu, generał poprosił mnie, abym usiadł i powiedział, że otrzymał informacje na mój temat i na temat gazety, którą redaguję, a która jest bardzo popularna wśród Żydów i może mieć wpływ na społeczność żydowską. Musi mi zatem powiedzieć, że Żydzi zachowują się skandalicznie i może to się dla nich źle skończyć.