RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Cwi Pryłucki Wspomnienia (1905-1939)

strona 139 z 219

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 139


Cwi Pryłucki. Wspomnienia (1905–1939) [1] 113

i chorych żołnierzy484. Otrzymał tam polecenie kontrolowania punktów na froncie i w ten sposób udało mu się wejść w bliskie kontakty z walczącymi oddziałami wojskowymi. Jego zamiarem było, jak mi opowiadał, działanie w miarę możliwości na rzecz osłabienia panującej w armii antysemickiej propagandy. Chciał także pomagać ychronićy Żydów w galicyjskich miastach i miasteczkach, podczas gdy maszerowało przez nie wojsko rosyjskie i dokonywało zniszczeń. (O swoich badaniach w tej materii An-ski napisał całą książkę Tragedia Żydów galicyjskich485).

Jest charakterystyczne [dla An-skiego], że podczas swoich kontroli nie zaprzestał działalności na rzecz muzeum. We wszystkich miejscach, w których przebywał, z poświęceniem wyszukiwał żydowskie zabytki.

Dziwne, że właśnie w okresie wojny światowej zrodziła się w nim myśl napisania Dwóch światów486.

Opowiadał, że jego duchowy przełom odbyć się miał na podłożu mistycznym.X

Nasz współpracownik pisarz Sz[muel] L[ejb] Citron487oznajmił mi, że An-ski yopowiedział mu o tymy w takiej ypoetyckiej formiey: wracając ze Szwajcarii do Rosji, zatrzymał się na kilka dni w Wilnie. Zaszła w nim wtedy duchowa przemiana. Szukał żydowskiego środowiska i yktośy zaprowadził go do synagogi wileńskiego gaona488.

Był to letni wieczór, yopowiadał An-skiy, gdzieś pomiędzy modlitwą mincha a maariw, kiedy w synagodze zwykło odbywać się codzienne rozmowy. W środku przy wejściu wokół dużego stołu siedziało kilka minjanów zamożnych Żydów, prawie sami starsi ludzie. Wsłuchiwali się oni ze szczególną uwagą w słowa jednego z nich, który siedział pośrodku i coś im tłumaczył. Nie pamiętam już, o czym był ten midrasz, nie wiem też, do której hagady. Pamiętam tylko, że na jego treść składały się fantastyczne i barwne legendy o tym i tamtym świecie.

An-ski stał długo i ze zdumieniem przyglądał się twarzom słuchaczy, które wyglądały, jak mówił, jakby słuchający uwolnili się od świata doczesnych pragnień. Twarze jakby promieniowały niebiańską rozkoszą. Jakby oni wszyscy zapomnieli, gdzie się znajdują, jakby Xczuli się uskrzydleni i wspólnie z aniołami szybowali z pieśnią na ustach do tronu Bożego…

W tym samym czasie, opowiadał dalej An-ski, przy wschodniej ścianie kołysał się nad Gemarą całkiem ładny, może 16-, 17-letni chłopiec. Nucił sobie przy tym tak słodko, że zakłuło mnie w sercu. W tej samej minucie pojawiła się w mojej głowie cała masa wspomnień z dzieciństwa i młodości. Przypomniał mi się bejt ha-midrasz z naszego miasteczka, w którym kiedyś też kołysałem się z dużym zapałem nad Gemarą,