RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Cwi Pryłucki Wspomnienia (1905-1939)

strona 57 z 219

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 57


Cwi Pryłucki. Wspomnienia (1905–1939) [1] 31

Nastroje w mieście były nadzwyczajnie uroczyste. Odbywały się mityngi w salach i w miejscach publicznych. Otwarcie mówiono o kapitulacji cara161, przez ulice przechodziły demonstracje z czerwonymi flagami, których przebiegu policja nie zakłócała i w ogóle nie było jej widać na ulicach.

Po kilku dniach dotarły informacje, że w kilku miejscowościach miały miejsce ataki na Żydów. Zdarzyło się to, gdy Ochrana, która traciła grunt pod nogami z powodu wydanego manifestu, chciała pokazać carowi, że został on [car] zobowiązany przez hrabiego Witte162 do wydania Konstytucji, [32] i że lud nie jest [z tego] zadowolony. Dlatego też przy pomocy swoich agentów ze Związku Narodu Rosyjskiego (tak zwanej czarnej sotni) zaaranżowała w różnych miastach, szczególnie w południowej Rosji, krwawe pogromy Żydów163.

W Polsce natomiast, gdzie nie było działaczy Związku Narodu Rosyjskiego, wojsko w Siedlcach zaaranżowało pogrom, rabowało i niszczyło żydowskie majątki. Było wielu rannych, a nawet zabitych164.

Podróżni, którzy przybywali na dworzec w Warszawie, przejechawszy przez dworzec w Siedlcach, przynieśli do redakcji wiadomość o tym pogromie. Opowiadali, że w Siedlcach nie wypuszcza się nikogo z pociągów, ani Żydów, ani chrześcijan, gdyż tam, jak wyjaśniono, panuje stan oblężenia. Z tego też powodu nikt do końca nie wie, co się tam wydarzyło.

Wtedy to mój syn Nojech poszedł na dworzec i pożyczył od urzędnika kolejowego, który dostarczał wiadomości z kolei dla „Weg”, urzędową czapkę od munduru i w takim przebraniu pojechał do Siedlec. Tam, jako urzędnika kolejowego, wpuszczono go do miasta.

[33] Spędził tam dwa dni i zajmował się rejestrowaniem zniszczeń, które wyrządził wojskowy pogrom. Wróciwszy do Warszawy opublikował w „Weg” dokładne sprawozdanie o wydarzeniach w Siedlcach, które stało się dużą sensacją, bo inne gazety nie dysponowały żadnymi wiadomościami na ten temat i dzięki temu prestiż „Weg” znacznie wzrósł.

W okresie demonstracji ulicznych w Warszawie zdarzyła mi się taka oto historia. Jechałem dorożką i przejeżdżałem obok placu przy Halach Mirowskich. Był już wieczór i jako krótkowidz nie zauważyłem, jak z bocznej uliczki wyłoniła się demonstracja z czerwonymi flagami, na widok której wszyscy przechodnie zdjęli czapki. Nagle mój kapelusz spadł mi z głowy, na podłogę dorożki, a ja poczułem ostry ból od uderzenia, które mi wymierzono. Tym oto zaszczycił mnie jeden z wolnościowych demonstrantów.