RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: ugrupowan...

strona 14 z 360

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 14


Wstęp XIII

do bardzo złego, mało czytelnego i z licznymi ubytkami, jak np. „Undzer Hofnung”. Nawet w obrębie poszczególnych numerów jednego tytułu zdarzają się fragmenty bardzo dobrze zachowane oraz takie, których lektura nastręczała dużych trudności. Każdy z tytułów różni się kształtem, objętością i szatą graficzną. Najmniejsze różnice występują względem rozmiaru, który w przeważającej mierze zamyka się w 204–219 mm szerokości oraz 292–350 mm długości stron (wyjątkiem jest „HaMedina”, licząca zaledwie

150 mm szerokości oraz 220 mm długości). Do najobszerniejszych należą dwa czasopisma syjonistyczne: „Szwiw” liczący 95 stron oraz „Undzer Hofnung” – 75 stron. Najmniejsze objętościowo jest religijne pismo „A kol in der midbar”, którego dwa numery mają w sumie zaledwie osiem stron.

Materiał ten jest zróżnicowany pod względem tematycznym, językowym, ukierunkowania politycznego, a także pod względem układu graficznego. Jedyne w swoim rodzaju jest „A kol in der midbar”, niewielkie objętościowo pisemko o charakterze ściśle religijnym i pod tym względem zdecydowanie różniące się od pozostałych. Swoistą grupę stanowią czasopisma o charakterze syjonistycznym, chociaż także są niejednolite. „HaMedina” i „Magen Dawid” są syjonistyczno-rewizjonistyczne, „Szwiw” i „Undzer Hofnung” – ogólnosyjonistyczne. Ostatnią grupę pism, związanych z organizacją Żagiew, nazwano asymilatorskimi.

Podobnie jak przed wojną, czasopisma ogólnosyjonistyczne oraz religijne posługiwały się nie tylko językiem żydowskim, lecz w dużej mierze także hebrajskim (np. większość tekstów w „Szwiwie”); z kolei kręgi rewizjonistyczne używały prawie wyłącznie języka żydowskiego, hebrajski był zaś w nich skromnym dodatkiem. Czasopisma propolskie posługiwały się prawie jedynie językiem polskim. W sumie blisko jedna trzecia całego tomu to materiały polskojęzyczne. Uderza to tym bardziej, że w przedwojennej Warszawie tylko niewielki procent ludności żydowskiej deklarował przynależność narodową polską oraz polski jako język ojczysty2.

Oprócz języka dzielił te czasopisma światopogląd i spojrzenie na otaczającą rzeczywistość. Wydawcy „A kol in der midbar” interpretowali rozgrywającą się tragedię żydowską w kategoriach wyłącznie religijnych, bez jakiegokolwiek odwołania się do spraw politycznych czy militarnych. Dziennikarze czasopism syjonistycznych widzieli z kolei wszystko przez pryzmat idei syjonistycznej i przyszłego państwa żydowskiego. Asymilatorzy zaś niespecjalnie nawet dostrzegali problematykę żydowską, koncentrując się przede wszystkim na sprawach polskich i walce z wrogiem. Jedynym ich spoiwem jest umowne umiejscowienie środowisk stojących za poszczególnymi tytułami po prawej stronie sceny politycznej. Są to jednak grupy, które dzieli wszystko, czyli stosunek do religii, narodowości i języka – najistotniejszych składników tożsamości jednostki i ogółu. Takie paradoksy istniały w społeczeństwie żydowskim i znalazły wyraz na łamach wydawanej prasy żydowskiej, także konspiracyjnej.