RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. II

strona 103 z 696

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 103


80 Gospodarka [10]

Lekarze utrzymują, że to nie wszy, jak mówi propaganda, są przyczyną epidemii, ale odór zmarłych w wyniku bombardowań oblężonej Warszawy. Mikroby epidemii niesie powietrze, jak również zepsute jedzenie i ciasnota w „getcie”. Jedno uzupełnia drugie.

Powstanie produkcji w getcie – wewnętrznej i zewnętrznej.

Wewnętrzna? Żydzi w takim stopniu dostosowali się do sytuacji, że z trawy z cmentarza wytwarzają włosie do materacy, z obierek po kartoflach mieszankę mąki do chleba razowego117. Stąd bierze się powiedzenie, że w chlebie można znaleźć wszystko oprócz mąki118. Do mąki – talk, do cukierków – amoniak, do „gettowej” cykorii, nazywanej tu „abisynką”, rodzaj plew, wodę cukrową, talk i czarninkę119, do masła – żelatynę itd. I wszystko jest łapane i sprzedawane. [3] Wyśmienicie pracują piekarnie, ukryte młyny120, szmuglerzy, którzy dostarczają żyto i pszenicę z drugiej strony, gdyż bardziej opłaca się mielić i mieszać w „getcie” niż poza nim. Wychodzi taniej też dla szmuglera, który zarabia na życie. Tragarze i inni pośrednicy posiadają teraz góry pieniędzy. Obok nich wyróżnia się żydowska Służba Porządkowa. Jak to się teraz mówi: „Szafa gra”. Żydowskie urzędy aprowizacyjne robią najlepsze interesy. Stały się również aktywne warsztaty tkactwa rzemieślniczego, w których zaprowadzono z powrotem prymitywne formy tkactwa ręcznego. Łódzcy tkacze zaaklimatyzowali się w getcie i szukają możliwości zarobienia na kawałek chleba. Zarobek tkacza to minimum 20 złotych dziennie albo i więcej. Pracują wytwórcy skarpet, swetrów. Wszystko w prymitywny sposób. Sprzedaż zależy od „aryjczyków”, którzy pracują w „getcie” i biorą ze sobą wytworzone towary. [4] Jest to bardzo interesująca sprawa, w jaki sposób wytworzone produkty są wyrabiane i jak Żydzi zdobywają surowce i materiały.

Pracują fabryki cukierków, cukiernie i piekarnie (tzw. piekarze ciastek). Napotyka się na znane łódzkie nazwiska, jak Wróblewski itd. Okna wystawowe są pełne wszelkiego dobra, ale którego robotnika na to stać? Znakiem dzisiejszych czasów jest to, że obok takiej wystawy z wypiekami, szynką i innymi smakołykami w miesiącu dziecka121, dzieci żydowskie leżą martwe z głodu, przykryte papierem na Karmelickiej. Czytałem kiedyś o takich wydarzeniach w Chinach122, teraz widzę to na każdym kroku w warszawskim „getcie”. Na wszystkich ulicach natrafiamy na te straszliwe obrazy i na twarze żywych spuchnięte z głodu, półnagich w największe mrozy [5] [i ich] błagalne krzyki rozbrzmiewające na ulicach. Ale kto się za nimi ogląda?

Są w „getcie” nuworysze, nowi milionerzy. Żyje się i bawi się jak tylko się da. Czynne są lokale nocne, kluby przy komitetach domowych, gdzie gra się w karty