RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. II

strona 166 z 696

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 166


Gospodarka [27] 143

wielu urzędników, pracowników najemnych, niezarabiających samodzielnie, którzy wobec ogólnej pauperyzacji stracili swoje możliwości zarobkowania. Grupa ta wciąż jednak żyje, walczy o przetrwanie wraz z większością dzisiejszych sklepikarzy, rzemieślników i urzędników, chcących żyć z uczciwie zarobionych pieniędzy.

Wszyscy oni muszą jednak od czasu do czasu sięgać po swój ruchomy dobytek i kawałek po kawałku go rozparcelowywać. Niektórzy dawno już przejedli swoje rezerwy i teraz żyją wyłącznie z „handlu”243. Inni robią to rzadziej, jako uzupełnienie [odczuwanego] deficytu. Wszyscy przechodzą jednak dramatyczne zubożenie materialne i stoją na skraju całkowitej deklasacji.

Ośrodkiem owego „handlu” jest boczna, cicha uliczka Lubeckiego, między Gęsią a Niską, nazywana także „Gęsiówką”244. Codziennie panuje tu hałas i tłok jak na dorocznym jarmarku. Tłumy ludzi stoją z rękoma, ramionami, plecami obwieszonymi rzeczami. Drugi [2] tłum przesuwa się jak na defiladzie – ogląda, dotyka, zastanawia się, targuje i kupuje. Sprzedają wyłącznie Żydzi, kupują w większości chrześcijanie z „tamtej strony”, którzy wzbogacili się niedawno i teraz codziennie wynoszą tę odrobinę majątku żydowskiego, płacąc zań papierkami, za które ludzie zapychają sobie wygłodniałe żołądki czarnym, gliniastym chlebem z marmoladą, miodem, kiszoną kapustą i konserwowanymi burakami z gminnego cZakładu Zaopatrzenia245.

Wielu sprzedającym ciężko przychodzi rozstać się ze swymi rzeczami. Tyle lat na nie pracowali… tyle lat używali, a teraz – za kilka kilo chleba i kartofli… Inni z kolei wyprzedają się z zadowoleniem: niech to diabeł weźmie! Jeśli człowiek dożyje, wszystko odkupi, wszystko zacznie od nowa… grunt to ratować życie, przetrwać jakoś te czasy… lepiej przeżyć bez rzeczy niż umrzeć z nimi…

Trudno powiedzieć, czy to rzeczywiście pomaga przetrwać, smutnym faktem jest, że z dnia na dzień w żydowskiej dzielnicy coraz mniej jest ubrań i butów, bielizny i innych sprzętów domowych, których na razie nie można z powrotem odkupić.

***

Handel majątkiem żydowskim nie odbywa się [jednak] tylko na „Gęsiówce”. Na ulicach stoją rozmaite typy o wyglądzie niegdysiejszych paserów, którzy zachrypniętymi, pijackimi głosami zaczepiają każdego przechodnia niosącego coś w ręku niewinnym pytaniem: Na sprzedaż?... Osoby te krzyczą na całą ulicę: „Garderoba damska, męska” i łapią sprzedających, którym za daleko lub którym nie wypada jeszcze iść na samą „Gęsiówkę”.

Większe skupisko tych handlarzy-hien znajduje się obok mojego domu na rogu Lesz[na] i Orlej. Jest to grupa 5–6 handlarzy, na czele której stoi niejaki Moryc246z krwisto-czerwonym karkiem i protezą zamiast lewej nogi, członek przedwojennego