RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. II

strona 167 z 696

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 167


144 Gospodarka [27]

półświatka. Grupa ta dokładnie obrabia sprzedających z okolicy. Dowiadują się, kto pilnie potrzebuje pieniędzy i można go „cisnąć”, tzn. przymusić do obniżenia ceny do minimum, a kogo można „wystawić”, tzn. obiecać mu wysoką cenę i pozwolić biegać od jednego kupca do drugiego, aż się zmęczy i w końcu sprzeda za połowę wartości. Już oni wiedzą, gdzie można się dobrze pożywić na cudzej biedzie i na czyjej krwawicy można potem zrobić dobry interes. Ci hultaje to artyści w swoim nowym fachu, [3] słodkimi słówkami potrafią odebrać człowiekowi duszę.

Niejeden sprzedający zalewa się potem w domu gorzkimi łzami, niejednemu krew się burzy i serce zamiera. Ludzie są jednak bezradni. Nie można „apelować” do poczucia sprawiedliwości „handlarzy”, którzy właściwie nikogo do niczego nie zmuszają, z nikogo ubrań nie zdzierają. Można ich tylko ignorować, pogardzać nimi i unikać jak zarazy. Cóż jednak z tego [przyjdzie], skoro palący głód pcha sprzedających w ich ramiona…

Ostatnimi czasy, gdy rzeczony handel zaczął nieco podupadać z powodu łapanek i aresztowań po tamtej stronie oraz masowych prześladowań Żydów w dystrykcie warsz[awskim]247, a handlarze z rogu Leszna i Orlej otrzeźwieli, [to] niczym z nieba spadły im nowe ofiary – przesiedleńcy z Niemiec i Czech z żółtymi oznakami „Jude” na lewej piersi248.

Owi Żydzi i pół-Żydzi do czasu samej wywózki prowadzili jeszcze normalne, dostatnie życie na europejskim poziomie, wolno im było także zabrać znaczną część wartościowej garderoby. Nie potrafią się z dnia na dzień odzwyczaić od swojego poprzedniego poziomu życia, wyprzedają więc co się da, aby tylko odżywiać się jak ludzie, a nie tak jak my tutaj, czyli gorzej niż bydło. Przesiedleńcy z Czech i Niemiec zajmują budynek synagogi na Tłomackiem249wraz z przylegającym dziedzińcem. Jeśli więc idą coś sprzedać, [to] muszą niechybnie wpaść w łapy i [nabrać się na] gładką mowę handlarzy stojących przed bramą. Potrafią oni jak psy zwęszyć swoją ofiarę i już jej nie wypuścić.

Codziennie jestem świadkiem takich transakcji. Sprzedającego zaprasza się na podwórko, żeby żadne postronne oko niczego nie zakłóciło, i tam w którymś z domów handluje się, oszukuje i okrada czeskich i niemieckich Żydów, którzy mieli rzekomo okradać i oszukiwać Niemców… Doprawdy nie wiem, czy decyduje o tym przebiegłość i spryt handlarzy, czy też naiwność i łatwowierność (a może głód) sprzedających, jedno jest pewne: sprzedający z pewnością zarabiają mniej na swoich ubraniach niż handlarze i zjadają też gorszy od nich obiad…