RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. II

strona 208 z 696

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 208


Szopy [37] 185

aby robotnicy znajdowali się w shopach „militärbereit”, to znaczy w pogotowiu, by po otrzymaniu zamówień można było niezwłocznie przystąpić do ich wykonania. Rzecz jasna, że to stałe pogotowie szło na rachunek żydowskich przedsiębiorców, zmuszanych do opłacania z własnej kieszeni kosztów przymusowego bezrobocia ci wyczekiwania361. Po dłuższych perswazjach udało się skłonić Transferstelle, by wyraziło swą zgodę na to, ażeby 75% robotników było w pogotowiu na sali w oczekiwaniu na zamówienia, które jednak nie nadchodziły. Z czasem zdołano skłonić Transferstelle, by zadowoliło się stałym pogotowiem, tzw. brygadystów, którzy mieli stanąć na czele produkcji z chwilą otrzymania zamówień. Dopiero w maju 1941 r., a więc w pięć miesięcy po uruchomieniu shopu, nadeszły pierwsze zamówienia. Fakt powyższy w zestawieniu z pięciomiesięcznym pogotowiem daje najlepsze wyobrażenie, jak przemyślane i dojrzałe były plany odnośnie [do] organizacji życia gospodarczego ghetta. Daje to też wyobrażenie, od jakich czynników było zależne życie 400 tysięcy Żydów. Na szczęście dla ludności żydowskiej życie gospodarcze ghetta przekreśliło wszystkie zamierzenia Transferstelle. Zamiast monopolu Transferstelle w dziedzinie wymiany towarowej, gros produkcji ghetta szło z ominięciem oficjalnej wymiany, a to ze względu na wysokie opłaty (początkowo 10%, później obniżone do d2%362) oraz skomplikowane formalności związane z wymianą towarów poprzez Transferstelle363; nie udało się Transferstelle skoncentrować wszystkich zleceń pochodzących ze źródeł oficjalnych. Nawet placówki wojskowe kierowały i kierują swe zamówienia wprost do producenta z ominięciem Transferstelle, która utrudnia i opóźnia wykonanie zamówień. Zwyciężyła więc zdrowa zasada, że życie gospodarcze ghetta powinno być pozostawione swobodnej grze sił ekonomicznych na wolnym rynku. Doszło do tego, że ghetto utrzymywało nawet nici gospodarcze zadzierzgnięte przed wojną z polskim rynkiem zbytu. Przemysłowiec z Nalewek czy z Franciszkańskiej nadal produkował dla swego klienta chrześcijańskiego z Marszałkowskiej czy nawet z prowincji, zaś wyprodukowane towary transportowano na aryjską stronę drogą zorganizowanego przemytu.

[2] Wydział Wytwórczości od początku swojego istnienia usiłował wyjaśnić kompetentnym czynnikom, że droga ujęcia całego życia gospodarczego w ramy monopolu nie da należytych rezultatów, że zamiast rozszerzenia życia gospodarczego doprowadzi ona do zupełnej stagnacji. Należy podkreślić z zadowoleniem, że ta uświadamiająca akcja, poparta przykładami z codziennego życia, skłoniła Transferstelle do zejścia z drogi konsekwentnego zmonopolizowania całego życia gospodarczego w dzielnicy żydowskiej.

Drugim zadaniem, które sobie postawił Wydział Wytwórczości, było ratowanie maszyn z żydowskich warsztatów pracy, co było rzeczą niezwykle ważną ze względu na to, że ghetto pozbawione maszyn było skazane na śmierć głodową. Na tym odcinku osiągnięcia Wydziału Wytwórczości były znaczne. W wielu wypadkach rekwizycji