RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. II

strona 294 z 696

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 294


Komitety Domowe [63] 271

zmienionym składzie (bra[k] elementu innego) Komitet na nowo rozpocznie swoje p[ra]ce. Przewidujemy jednak, iż bez pomocy z zewnątrz, jaka jest możliwa dla tzw. domów specjalnych, do kategorii których dom ten się kwalifikuje, praca mimo najlepszej woli kilku uspołecznionych [osób], jednak się nie rozwinie.

Sytuacja, jaka się wytworzyła na terenie tego domu, nie jest faktem odosobnionym. Raczej należy ją traktować jako zjawisko typowe. Komitety domowe bezradne wobec ogromu potrzeb składają [6] broń. „Nie wiedzieliśmy, że wojna potrwa tak długo” odpowiadają przewodniczący komitetów domowych, interpelowani przez Dzielnicę z powodu zbyt małej aktywnośc[i]. a[…]a „obecnie już może być Komitet Domowy, bo aa[…]aa wymarło” f([auten]tyczne!)713. J[ak] cyniczne nie [byłoby to stwierdzenie?], świadczy ono jednak niezbi[cie o jednym, że] potrzeby do tego stopnia przerosły możliwości komitetów domowych, iż jedynym wyjściem z ciężkiej sytuacji było rozwiązanie Komitetu i uwolnienie siebie w ten sposób z ciężkiej odpowiedzi[alności]. Nie należy zapominać, iż pomoc komitetów domowych miała tę wielką przewagę, że była bezpo[śred]nia i szybka. Ta bezpośredniość odwróciła się [te]raz rykoszetem przeciwko samej instytucji. [Na]wet najlepszy człowiek odrzuci podanie, pismo czy inny papier, gdy nie zna możliwości udzielenia pomocy, ale najgorszy człowiek (z reguły takich nie było pośród czł[onków] komitetów domowych) nie jest w stanie obojętnie oświadczać swoim współlokatorom (a ma ich co dzień u siebie w mieszkaniu), że nic pomóc nie może, gdy jest przekonany o koniecznoś[ci] udzielenia im pomocy. Zwłaszcza, gdy ma do tego b[…]b.

[7] Komitet Domowy Gęsia 19 znalazł się w tej sytuacji i przewodniczący pan Wajzer uważał za właściwe rozwiązać Komitet Domowy, tzn. zawiadomić Dzielnicę o tym, że Komitet nie istnieje, komunikując to równ[ież]714[…]a […]jącym się w różnych aa[…]aa swego domu.

I tu obserwujemy zjawisko niezwykle ciekawe. Formalne rozwiązanie Komitetu Domowego nie przesądza sprawy faktycznego jego dalszego istnienia. W obecnych warunkach bytowania nie może istnieć dom bez Komitetu, bez reprezentacji tej grupy, którą przypadek połączył pod wspólnym dachem numeru hipotecznego. Komitet Domowy, który początkowo miał być instrumentem pracy charytatywnej w terenie, z biegiem czasu stał się instrumentem administracyjnym, regulującym życie zbiorowe setek ludzi. Najpoważniejsze sprawy administracyjne, załatwiane dotychczas centralnie, [8] bez wiedzy lokatorów, jakby automatycznie padają obecnie ciężarem na Komitet. Woda, śmiecie, światło, sprawy sanitarne – obchodz[ące] [wszys]tkich mieszkańców i załatwiane aa[…]aa [z]biorowym wysiłkiem aa[…]aa jakiejś reprezentacji, […]ym. Każda [inicjatywa] chętnie jest widziana [przez] resztę lokatorów, (gdyż ich zwalnia z tego obowiązku) zdolnej do przeprowadzenia danej akcji.

Po krótkim okresie „uaktywnionego istnienia” zgłasza się znowu pan Wajzer (przew[odniczący] Komitetu Domowego) w towarzystwie jednego z członków Komitetu Domowego i oświadcza w mowie i na piśmie, że Komitet Domowy w tym domu nie istnieje. Nie usiłuję już więcej przekonywać (robiłam to na kilku posiedzeniach wieczornych), lecz odpowiadam spokojnie, że ja rezygnację przyjmuję, ale nie będzie to miało