RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. II

strona 619 z 696

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 619


596 Służba Porządkowa [102]

dobre stosunki z poszczególnymi oficerami Policji Polskiej i za ich pośrednictwem wsadzali „gościa” do „paki” – w komisariacie Policji Polskiej.

[23/25 i 119] Służba Porządkowa aa[…]aa, zupełnie bezsilna, z czego świetnie aa[…]aa getta, traktując z wiecznym lekceważeni[em] żyd[…] a[…]a. Ogromnej zresztą większości funkcjonariuszy Służby Porządkowej aa[…]aa bynajmniej na posiadaniu i okazywaniu rzeczywistej władzy w aa[…]aa do bardzo biednej zmaltretowanej ludności.

Na manię „władzy” cierpiały tylko jednostki stojące na czele Służby Porządkowej. Tym panom czapki i gwiazdki istotnie we łbach [się] przewróciły, pozbawiając równocześnie wszelkich kryteriów etyki i zdrowego rozsądku.

O[lbrzy]mia natomiast większość funkcjonariuszy szukała w szeregach Służby Porządkowej [prze]de wszystkim zapewnienia sobie względnego bezpieczeństwa i możno[ści] przetrwania, później również przynajmniej minimalnego zarobku, że[by] „nie oddać bony” (według specyficznego określenia w getcie – oddać bonę (kartkę chlebową) znaczyło umrzeć z głodu), ale nie żywiła żadnych a[mbi]cji na temat swojej władzy i kariery służbowej. Tacy byli tylko w n[aj]bliższym otoczeniu fachowego „dzierżymordy”1435, [pułkownika] Szeryńskiego. W tym [tyl]ko gronie panowały egoizm, cynizm i arogancja w stosunku do całego [spo]łeczeństwa żydowskiego, oparte na zasadzie: Après nous le déluge1436.

Nie należy przeto identyfikować Służby Porządkowej z jej kierownictw[em] w osobach Szeryńskiego i jego kilku satelitów. Jak już powiedziano, między „górą” Służby Porządkowej a jej dołami nie było żadnej moralnej, ideowej czy materialnej wspólnoty. Nie było nawet tego, co rzekomo łączy inne tego rodzaju formacje – obowiązek wobec narodu, państwa, służba dla wspólnego dobra etc… „Góra” myślała i dążyła tylko do zapewnienia sobie maksymalnych wygód i korzyści materialnych, dół – by się jak najprędzej pozbyć tej nowej – jakże dla bardzo wielu przykrej – roli pseudo-policjanta z wszystkimi jej pozorami i konsekwencjami i powrocie do dawniejszych zawodów, do produktywnej i uczciwej pracy.

[24/26 i 74] W życiu społecznym getta warszawskiego ogromną rolę aa[…]aa adwokaci. We wszystkich instytucjach, na najwyższych i najniższ[ych] a[…]a wszędzie widziało się prawników: i tych o głośnych nazwiskach, [sę]dziów, prokuratorów i gwiazdorów palestry stołecznej, jak i tłumy aplikantów adwokackich. Takiego zagęszczenia „prawniczego” chyba nie [było] jeszcze i nie będzie nigdzie na świecie. Zdumiewa jednak pewna okoliczność zupełnie nieoczekiwana: bardzo niewysoki poziom intelektualny tego środowiska jako takiego. Bardzo być może, że poszczególny pan mecenas, wzięty w odosobnieniu, na tle prywatnym, jest człowiekiem bardzo kulturalnym, wykształconym i inteligentnym, zupełnie jednak zatraca te cechy jako część składowa zbiorowości. Przede wszystkim rzuca się w oczy fakt, iż wyrzuceni ze zwykłego trybu życia, ze swoich kancelarii, sądów, pozwów i powodów, apelacyj i kasacyj, adwokaci – bardziej niż przedstawiciele innych zawodów – ut[ra]cili jak gdyby orientację i równowagę: wyrwano im deskę spod nóg i w[szy]stko się dokoła nich zakołysało. Oni, którzy siebie uważali za naj[bar]dziej z polityką spokrewnionych (przecież to jasne: polityka i prawo

– [jed]no wyrasta z drugiego) – właściwie gubili się w chaosie wydarzeń i szuk[a]li