RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Spuścizny

strona 178 z 464

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 178


Materiały Racheli Auerbach [9] 155

I tu następuje fatalne „ale”...

Słoneczny dzień. Spacerujemy we dwójkę na wysokim zboczu górskim, a przed nami – widzę to jak dziś przed oczyma – z jednej strony zielona część gęstego lasu, a z drugiej rzeka wijąca się w obramowaniu pół falujących w takt lekkiego wiatru. Zaś w serce przejęte niemym uniesieniem bliskością nieba i ziemi wrzyna się bolesne przeświadczenie:

– Nie powinniśmy pozostać razem. Zbyt różne są nasze charaktery...

I znowu jakieś łzy jedynackie, wylane w ukryciu, przez nikogo nie widziane, nie odczute. I któż jest, który szarpie szponami splecione w [34] jedno – serca?

A może się sprawa ma inaczej? Może serca te nie są zrośnięte? Może łączy je tylko wspólna radość?... I któż jest kto radość tę depcze?

Nie „kto”, tylko „co”?

... O parę kroków pode mną zwrócona twarzą do cudownego krajobrazu i odwrócona do mnie plecami stoi Aniutka...

I mówi po raz któryś:

– Tak jest, musimy się rozejść.

Kłóciliśmy się wiele razy, i w zwierciadle około dwudziestu lat, które dzielą mnie od owego czasu, widzę teraz jasno:

Na dziesięć kłótni, stwierdzam obecnie moją winę – 9 razy.
9 razy jedynackiego despotyzmu.
9 razy żydowskiego braku wychowania; niedostrzegania drugiej osoby...
9 razy dzikich wybuchów.
9 raz zamiast względów i uwagi – „temperament”.
9 razy przesadnego bólu bez przyczyny.
9 razy rozpalonej fantazji i najdzikszej reakcji.
Ale
Raz jeden także ja byłem stroną cierpiącą, a o przyczynie mego cierpienia zaświadczą kiedyś zaufanemu oku karty mego ówczesnego dziennika.

Wobec czytelników niniejszych zwierzeń nie mam nic na moje usprawiedliwienie i chylę głowę przed jego wyrokiem.

Cięższej kary jak ta, którą wtedy już odcierpiało dwudziestoletnie moje serce pod tchnieniem lodowatych powiewów – nikt nie wymyśli.

A o ile grzeszę, tak mniemając, niechaj ochroni mnie ten, kto chroni zbłąkanych.

I jedynaków...