RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Spuścizny

strona 181 z 464

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 181


158 [9] Materiały Racheli Auerbach

– Gotowana? Na pewno?

– A jakże, sama nalałam z samowara.

– Gospodi pomiłuj. Tak się przestraszyłem... Czego się śmiejesz? – wyładował na mnie swą złość i cisnął we mnie poduszkę. – A gdyby się tobie coś takiego przytrafiło, byłbyś lepszy, maminsynku? – Co?

– Miał rację. Jedynak nie jest bohaterem...

Tak to trochę drżałem, a dużo się śmiałem w dni powszechnego niebezpieczeństwa.

Aż pewnego razu, pod koniec września, jadąc tramwajem czytam w gazecie wieczornej:

– „Epidemia wygasła. Z dniem dzisiejszym przestają się ukazywać biuletyny”.

– Henryku, zobacz, już po cholerze.

Gafenko chciał wziąć gazetę z moich rąk, ale ja nie daję.

O parę wierszy [dalej] widzę wydrukowaną petitem wiadomość, która jego nie dotyczy, tylko mnie.

„W sprawie uprawnień pomocników aptekarskich żydowskiego pochodzenia departament spraw ogólnych przy ministerstwie spraw wewnętrznych wydał rozporządzenie, mocą którego Żydzi pomocnicy aptekarscy będą odtąd mogli mieszkać poza strefą osiedlenia tylko w tym wypadku, o ile wykonują [38] swój zawód. Wszyscy inni nie będą mogli nadal z prawa zamieszkania korzystać”.

– Henryku, czytaj!

– Co, dajże mi wreszcie! Dałem mu gazetę.

– Czegóż jesteś taki zdenerwowany: cholera się skończyła. Powinszujmy sobie. Będziemy jeszcze zajadali śliwki w tym roku.

– Nie. Popatrz niżej, o, tu.

– A! O prawie zamieszkania? Masz się też czego martwić. Przecież masz dyplom.

– Czytaj.

Przeczytał i zobaczywszy moją minę mruknął:

– Dziwny człowiek, z czego on robi tragedię!

– Twój świat jeszcze się nie zapadł. Jakoś to będzie, uspokój się... Popatrzcie jak się zmienił... Abrasza!

Pamiętam wyraźnie: miałem takie wrażenie, jak gdyby nagle światła pogaszono...