RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Spuścizny

strona 198 z 464

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 198


Materiały Racheli Auerbach [10] 175

sportowego. I także to się sprawdziło. On, który nosił jej, konającej już prawie, opuchniętej strasznie – zupki w proszku i przynosił od niej polecenia i zamówienia na różne „luksusowe” artykuły spożywcze, komunikując nam takowe z arcypysznym, a przedziwnie delikatnym humorem – on nie żyje, a ona wygrzebała się i przyłazi do nas po kilka razy dziennie.

Patrzyłam na niego zawsze jak na postać z nienapisanego jeszcze dramatu. Der Mensch fun D[achau]156. I takim właśnie pozostanie on na zawsze w mej pamięci. Kolosalna, aktywna figura, coś z filmowego Golema157, granatowe płócienne [17] ubranie z mosiężnymi guzikami, kostium wywieziony z jakiegoś więzienia czy obozu (miał sporo jednego i drugiego za sobą) i ten halt158, to opanowanie też może wywieziono „stamtąd”. I tak jak znaliśmy go przez te dwa lata blisko, od października 1939, kiedy to jako jeden z pierwszych przybył do naszej kuchni – tak ani razu, nigdy o nic się nie naprzykrzał, niczego nie żądał, zawsze tylko dziękował – „Danke verbindlichst, danke vielmals”159 – i tą słodyczą zyskiwał sobie przedziwnie nawet ludzi najbardziej tępych i prymitywnych. Godzinami całymi wystawał w korytarzu, stuliwszy dłoń w dłoń, nie trząsł się z chłodu, nie przejawiał nigdy niecierpliwości, zawsze gotów do uśmiechu, do żartu, do politykowania. Sądzę, że był to jeden z tych nieznanych [18] wielkich charakterów i to b[…]b piękno zgubiło go. Nie umiał żebrać, nie potrafił upominać się i tak długo chodził po naszych instytucjach, tak długo czekał na te różne obiecanki i wstawiennictwo to tego, to owego pana, jakiegoś doktora, któremu oddał niepospolite usługi w czasie bombardowania – tak długo czekał, aż stracił wszelką nadzieję, aż po ostatniej dziesięciodniowej przerwie w gotowaniu – spuchł i popadł w charakterystyczną dla spuchleńców i zarazem dla nich najbardziej niebezpieczną – apatię. Inni stają się dziecinnie histeryczni, widocznie zarówno obserwowanie dziwnych zmian na własnym ciele, jak i bezpośrednia ich irradiacja na dziedzinę psychiczną wywołuje taką reakcję. Jedna kobieta, nosząca obiady do pralni, wciąż wskazuje na to, jak [19] z jednej strony chudnie na ciele, a na twarzy i nogach robi się coraz tęższa. U niej na pierwszym planie jest pewnego rodzaju trwożne zdziwienie. Mąż jej umarł już zresztą z głodu i zapewne wie ona dobrze, co te wszystkie zmiany znaczą. Słyszałam, że po całkowitym opuchnięciu jest jeszcze jedno stadium – tuż przed śmiercią: kompletne ustąpienie opuchlizny, ponowne schudnięcie, ale to do wyglądu kościotrupa. Tak to sprawdza się filozoficzna teza, że żadna rzecz nie może się potęgować do nieskończoności.

Najgorsza bywa właśnie ta apatia. Jest to podobne do chęci przysiądnięcia i podrzemania przez chwilę u ludzi zabłąkanych w śnieżycy, którym grozi zamar-