Materiały Racheli Auerbach [10] 213
oczyszczenia jej z tego jednego bodaj zarzutu. Ma ona i tak dość ciemne konto wobec społeczności żydowskiej.
Opowiadano mi wczoraj, w jaki sposób odbyło się wymordowanie dzieci do lat dziesięciu w Pabianicach. Było dla mnie trochę niezrozumiałe, jak też matki pozwoliły sobie zabrać dzieci, jak dały się od nich oderwać i nie podzieliły przy tym ich losu. Jak to przypomina rozkaz faraona z legendy pesachowej296 i, będącą już może echem tamtej legendy, legendę ewangeliczną o rzezi niewiniątek z rozkazu Heroda. Otóż okazuje się, że sprawcy ułatwili sobie zbrodnię w ten sposób, że z rana dotyczącego [dnia] wszystkie kobiety wypędzono na roboty i podczas ich nieobecności zabrano dzieci i wywieziono za miasto, rozpuszczając pogłoskę, że wywozi się je do Warszawy. Podobno większość pozostających przy życiu matek jest na wpół obłąkana.
Wczoraj krążyła też po mieście wersja, że ten sam los spotkać ma w najbliższym czasie dzieci żydowskie Łodzi. Mówiono, że dzień wczorajszy właśnie ma o sprawie tej zadecydować297.
W opisie wydarzeń nocnych sprzed paru dni brak było pewnego szczegółu. Niemcy, którzy przybyli po K., podzielili się po sprawdzeniu książki meldunkowej na dwie partie. Połowa z dozorcą poszła klatką frontową, druga przez schody [33] kuchenne. Zapukać do mieszkania kazali dozorcy. Tę samą taktykę stosowali także w innych miejscach. U Gancwajcha, którego w domu nie zastali, przecięli zaraz po wejściu druty telefoniczne.
Co do K., sąsiedzi zwrócili byli uwagę na to, że żona jego płaci w sklepie spożywczym pięćsetkami i wydaje na zakupy nieprzeciętnie duże sumy. Po śmierci jego odezwał się ktoś, że umarł on F…okiemu (nazwisko sklepikarza). Żona otrzymała od niego niedawno drogą bransoletę.
O „chaperach”
„Jach bin niszt kajn ganew, jach bin a chaper…”298 płakał, przyłapany na kradzieży śniadania u drugiego dziecka, mały chłopczyk w jednym z ognisk, które prowadzi znajoma nauczycielka. Miało to oznaczać stopień bardziej honorowy.
Scena u wylotu ul. Mylnej – scen takich widuje się co dzień dziesiątki. Jakaś pani wyszła ze sklepiku spożywczego z torebką pełną jakichś drobnych ilości prowiantu. Czatujący przed drzwiami „łapacz” – nawet nie z tych całkiem młodocianych – uchwycił paczuszkę obiema rękoma, sięgnął do środka i z błyskawiczną szybkością jął pakować do gęby. Na tym właśnie polega główna taktyka łapaczy.