74 Obrazy getta [6]
(póki była Sienna, numery nieparzyste w getcie) tak samo koncentrowały „arystokrację” mechesowską, inteligencką i burżuazyjną. Bawiono się w programy „o wyższym poziomie”, trzymano fasony, oddzielano [s]ię, bawiono się dosyć dobrze, bo jeszcze rok temu była forsa i mniej kłopotów, więcej złudzeń. Dziś został „Pałacyk” kawiarnia z kabaretem dosyć mętnym, ale przynajmniej nie trzeba przechodzić przez mostek i dlatego Małe getto popiera własne instytucje i imprezy. Ale na ogół można zaobserwować raczej zmierzch tych lokali w tej części dzielnicy, choć do jesieni jakość i ilość tych lokali konkurowała zwycięsko z instytucjami i imprezami Dużego getta.
„Splendid” gra Gold187 i najlepsza orkiestra jazzowa getta z Kaganem188 jako pianistą. Grają wyśmienicie, rytmicznie, oszałamiająco. [20] [Największe] szlagiery taneczne przedwoje[nne] i kilka żydowskich pieśni ludowych. Atmos[fer]a tej piwnicy stanowczo zbyt erotyczna. a[...]a melodie, tekst, taneczny rytm, słowa pieśni wykonywanych przez Grodzieńską — wszystko obraca się za dnia około jednego tematu. Wiadomo, że to jedyny temat zupełnie bezpieczny (byle nie obrażać moralności publicznej), więc wszystkie teksty o podkładzie erotycznym najchętniej są u nas reprodukowane. Ale tu — rytm dzikiej, nieokiełzanej orkiestry jazzowej, dającej murzyńskie tempo jest dyssonansem, zgrzytem na tle powolnego, jednostajnego życia, i zupełnie opanowanego przez szarzyzny dnia. A to razi, tworzy jakąś nienaturalną, chorobliwą atmosferę; wydaje się czymś nierzeczywistym, nie z tego świata. To zbyt brutalny kontrast. I po co tyle grubej erotyki, jakby istotnie te myśli mogły dziś zajmować tyle miejsca w naszej zgnębionej świadomości. Ale publiczność poddaje się, do taktu nagina się, daje się uwieść.
[22] „Fontanna”. Lokal o aspiracjach melomańskich. Koncertuje Boruński, dyryguje [Erwin] Wohlfeiler, śpiewa utalentowana Ajzensztadtówna. Gra na fortepianie Kataszek189. Odtwarzają przeboje filmowe taneczne sprzed wojny. Niepotrzebnie igrają naszymi nerwami, drażnią się, że tak było ładnie, dobrze i beztrosko, ciągle drogą kontrastu świadomie to przypominają. Publiczność tu wybredniejsza, niż w „Splendidzie”, ale i solidniejsza, spokojniejsza. W ogóle lokal ten wywiera — może złudne — wrażenie czegoś spokojniejszego, solidniejszego, mniej pretensjonalnego. Nie widać tych gąb wzbogaconych, nie ma większych konsumpcji. Przeważnie tylko ta obowiązkowa, kawa z ciastkiem. Innych dań nie zauważyłem. Dość dużo inteligencji, urzędników, lekarzy, adwokatów. Mniej młodzieży, mniej stosunkowo nowych twarzy. Baru nie poznałem, nie wiem, co kryje, nie mogłem nic bliższego wybadać. Nastrój panuje tu, jakby istotnie lud[zie uciekli do] piekła, aby posłuchać muzyki, wsłuchać się w melodie, [przypomnie]ć sobie treść pieśni, które ich upajały kiedyś.