144 Uchodźcy i przesiedleńcy [17]
Przed bramą gromadziły się grupy ludzi złożone z krewnych i znajomych, którzy mieszkańcom domu, pozostającym w zamknięciu przynosili żywność i załatwiali ich sprawy na mieście.
Po mniej więcej tygodniu pojawia się na bramie duża tablica ze złowieszczym napisem czerwonymi literami na żółtym tle: „Fleckfieber” a pod spodem w języku polskim „Tyfus plamisty”.
Tego dnia mieszkańcy szli do kąpieli. Całymi gromadami eskortowani przez policję. Mężczyźni, kobiety i dzieci.
[36] Wobec kolosalnej liczby kandydatów, a małej ilości kąpielisk, całymi godzinami trzeba było wystawać zanim nareszcie można było dostać się do kąpieli. W ścisku i natłoku, zmieszani wszyscy razem brudni i czyści, ten osiągało się rezultat, że ten, który przyszedł czysty mógł przynieść jeszcze wesz ze sobą.
W domu dezynfekcja.
Kręcą się ludzie w kombinezonach. Chodzą od mieszkania do mieszkania, szperają i węszą. W ubiegłym roku w dużych kieszeniach tych kombinezonów niejeden Żyd stracił pokaźną część swojego majątku. Potem ucichło. Za opłatą można było uwolnić rzeczy i pościel od parowania, a mieszkania od polewania płynem dezynfekcyjnym.
Na tym tle zrodziło się wiele nadużyć, [37] w które włączony był aparat urzędniczy, przeprowadzający dezynfekcje. Na przykład i dom zostaje zagrożony dezynfekcją, jeśli mieszkańcy nie złożą okupu. Wyciąga się z ludzi często ostatnie grosze, by zachować resztki garderoby i, żerując na ludzkiej ciemnocie, wykorzystuje się niechęć do kąpieli, tę smutną cechę naszych mas drobnomieszczańskich.
W ciągu ostatnich tygodni nastąpiły pewne zmiany na lepsze. Dom nie jest już zamknięty dłużej jak dzień, w ciągu którego mieszkańcy idą do kąpieli. Mieszkania uznane za czyste zwolnione są od dezynfekcji. Tej ostatniej poddane są mieszkania brudne. Inspekcji dokonują komisje złożone z przedstawicieli trzech narodowości: żydowskiej, polskiej i niemieckiej. Mimo tych wszystkich zachodów epidemia się nie zmniejsza, przeciwnie — rośnie.
[38] Na kalejdoskopie zdarzeń przebiegających przez kwarantannę, izolanci stanowią jeden ze szczególnie smutnych obrazów.
Izolanci to ci, których krewni, czy sąsiedzi mieszkający w tym samym lokalu zachorowali na tyfus. Umieszczeni na kwarantannie spędzają tam co najmniej 2 tygodnie w warunkach tragicznych (pisane w lutym 1941 r.), głodni i wymęczeni spaniem na drewnianych pryczach.
Kwarantanna, Leszno 109 znajduje się poza dzielnicą mieszkaniową żydowską. Nabycie jedzenia uniemożliwione jest przepisem zabraniającym Żydom zakupywania czegokolwiek w dzielnicy aryjskiej. Stąd izolant, nawet jeśli ma pieniądze, nic za nie kupić nie może.
Wydział przesiedleńczy zajmuje pierwsze piętro [39] dawnej szkoły powszechnej. Na drugim i trzecim piętrze porozmieszczani są izolanci. Przebywają