Komitety Domowe [21] 181
Praca w kuchni i trwanie na posterunku związane było często z narażeniem życia i wymagało wielkiej odwagi i poświęcenia ze strony członków Kom[itetu] Lok[atorów].
Mimo świstu pocisków rozrywających się w powietrzu i padającego gradu odłamków czemu zawsze towarzyszył brzęk spadających szyb, huk walących się murów — kolejki do kuch[ni] stoją nieruchome. Widać instynkt głodu jest silniejszy od instynktu samozachowawczego i często nawet pozostaje w rażą[cej] z nim sprzeczności. Tym może należy [15] tłumaczyć pokorę ludzi umierających z głodu. Bo czymże wytłumaczyć fakt, że te życia nie wybuchają fajerwerkiem buntu w prze[d]śmiertnej swej godzinie.
W kolejkę, która stała pod murem, czekając na obiad w kuchni Kom[itecie] Lok[atorów] przy ul. Nalewki 23 padł pocisk. Zabił i poranił 7 osób, zburzył 1 piętro. Polała się krew, posypały się gruzy, zabrzęczały rozbite szyby, rozległ się jęk i płacz. Sufit się w kuchni zawalił, zakryte kotły pokryły się grubą warstwą tynku. Nikt nie opuszcza posterunku. Członkowie Kom[itetu] Lok[atorów] (pan M. Haberman, Iz. Hab[erman], Mietek Hab[erman]) osobiście uprzątają gruz, wycierają ślady krwi, odwożą rannych po udzieleniu pierwszej pomocy w punkcie sanitarnym, przy tymże Kom[itet] Lok[atorów] o czym niżej, i po 15 minutach wszystko funkcjonuje bez śladu zaburzeń i zaha[mo]wań.
[16] Przez 2 tygodnie istniała nieoficjalna komuna pod pięknym hasłem „nie ograniczać jedzenia, gdyż każdy je tylko tyle, ile musi zjeść, żeby nie być głodnym” credo panów Kahana i Szczerańskiego) i 19 IX postanowiono wydawać obiady tylko na podstawie legitymacji (500 obiadów dziennie). Aspiracje natomiast w stosunku do zachowania pewnej stopy życiowej nawet w oblężonym mieście nie zostały zredukowane. (Widocznie nie dopisywała wtedy fantazja co do możliwości wydawania potraw, które nam w trzecim roku wojny wydają się luksusem). Wobec nadchodzących świąt troską Kom[itetu] Lok[atorów] jest również wypiek chały.
[17] Tylko życie wyznacza kompetencje Kom[itetu] Lok[atorów] przy ul. Nalewki 23.
Brak opału. Właścicielowi składu węgla mieszczącemu się w tymże domu zagrożono użyciem siły, gdyby brał wyższe od normalnych ceny.
W bramie jest owocarnia, której właściciel ze względu na to, że dużo obecnie zarabia, opodatkowany został sumą w wysokości 10 zł dziennie. Właściciel owocarni nie chce się podporządkować. Kom[itet] Lok[atorów] zastanawia się nad sankcjami i jest gotów nawet usunąć właściciela z lokalu przy pomocy policji za zgodą orzeczenia Kom[isji] Czerw[onego] Krzyża, która uważała lokal ze względów sanitarnych za niewłaściwy.
14 IX kilkugodzinny nalot na Warszawę strawił kilkadziesiąt domów w Dzielnicy Żyd[owskiej]9. Słońce zachodziło tym razem na północy, gdyż zorza z tej strony