RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie

strona 316 z 597

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 316


Kobiety [26] 289

ogromne bombardowanie przeto Dr K. telefonowała do Izby Lekarskiej i pytała, czy rejestracja jest obowiązkowa. Odpowiedziano, że jest to zarządzenie władz wojskowych. Dr K. udała się, by się zarejestrować, lecz na rejestracji zakończyła się cała akcja, gdyż żadnych stanowisk nie przydzielono.

Podczas bombardowania cały dom ich (ul. Karmelicka) tj. wszyscy lokatorzy z górnych pięter, ulokowali się na parterze. Ona osobiście wraz z rodziną i Rodzicami wynajęli pokój na parterze za sklepem. Dziewczyna służąca natomiast nie schodziła z mieszkania i leżała w swoim łóżku. Niektórzy lokatorzy z 3go piętra schodzili do jej mieszkania i tam w przedpokoju spali.

Dom ich graniczył z domem przy ul. Leszno 24/26, który się spalił, a ponieważ mieli wrażenie, że to pali się ich dom, przeto wszyscy uciekali, nie wiedzieli dokąd iść i poszli na razie na ul. Orlą, lecz tam również zawaliła się oficyna i oni będąc tam słyszeli jęki zasypanych, lecz, niestety, żadnej pomocy nie udzielili, gdyż huk bomb i wybuchające coraz to nowe pożary uniemożliwiały wszelkie ratownictwo. Chaos był tak wielki, że udali się z powrotem do domu. Znajoma Dr K. żona lekarza przyszła do niej, lecz nie podobało się jej tutaj, poszła więc na ul. Gęsią i tam umarła, a dom przy ul. Muranowskiej stanowiący jej własność, skąd uciekła [13] aa[...]aa drodze do domu na Karmelicką na[trafiła] [roz]mówczyni wraz z rodzicami) na człowieka, trafionego bombą. Postarano się o nosze, zawieziono do szpitala i wreszcie udali się na ul. Karmelicką, gdzie stwierdzili, że zarówno dom jak i mieszkania ich są nieuszkodzone. Matka jej wyglądała jak obłąkana i jak tylko wróciła do mieszkania, zdecydowała, że więcej nie ruszy się z domu.

W dom ten padły 3 bomby na strych, lecz zostały ugaszone. Po drodze wstąpili do domu Karmelicka 4, gdzie jakaś chrześcijanka bardzo dobrze ich przyjęła. Tam też ratowano rannych, którzy zgłosili się z ulicy. Na odcinku tym był bardzo dobry komendant, który zajął się uciekinierami z innych domów czy ulic, przydzielał tymczasowe pomieszczenia, starał się o jedzenie, szczególnie dla dzieci i chorych. Chory[mi] opiekowała się rozmówczyni, jako lekarz. Zbierano produkty dla uciekinierów, których rozmieszczono po sklepach. Były też zorganizowane Koła Pań, które miały gotować dla żołnierzy. W niektórych domach przygotowywano jedzenie dla kilkudziesięciu żołnierzy. Od 7/IX już chleba nie można było dostać, a przed sklepami były duże ogonki. Podczas opuszczania miasta przez wojsko polskie, otworzono składy i magazyny z produktami, węglem i rozdawano ludności. Ulice Miła, Niska, Stawki były wtedy bardzo czynne. Bardzo długi czas potem żyli wyłącznie z tego, co nabyli w ciągu tych dni, a nawet u nich nabywali inni mieszkańcy. Żywiono się też padliną końską. Podczas bombardowania dawano w „Ziemiańskiej” herbatę i 2 bułki. Szły pogłoski, że najpierw bombardować będą żydowskie dzielnice, przeto chcieli iść na Kruczą, lecz i tam strasznie bombardowano.

Bombardowanie tak źle wpływało, że każdy chciałby już, by Niemcy wkroczyli, byle byłby koniec, aż gdy się dowiedziano, że już są, to nastąpiła czarna rozpacz. Informatorka osobiście nie doznała żadnych przykrości od N[iemców]. Zaraz po