RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie

strona 326 z 597

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 326


Walka z tyfusem [28] 299

śmieje się w kułak, drwi, prosperuje nawet na przekór, a raczej dzięki [4] akcjom, zmierzającym do jej zwalczenia. Jeśli pominę ten potężny czynnik — głód i drożyznę, która począwszy od kwietnia b.r. rozpanoszyła się w zastraszający sposób — to główną zasługę świetnego rozwoju epidemii mogą sobie przypisać zarządzenia mające na celu... . jej lokalizację i pokonanie. Wpływ przesiedlenia, które dokonane zostało w imię ocalenia kraju przed zarazą, przesiedlenia blisko 100 tys. Żydów z prowincji do Warszawy na rozwój epidemii, o czym wspomniałem, jest chyba na ogół znany. I nie jest tajemnicą, że gdyby ci sami Żydzi pozostali byli na swoich śmieciach, mniej niebezpieczeństwa przedstawialiby dla swych aryjskich sąsiadów niż teraz, gdy są od nich odgrodzeni więziennymi murami i karą śmierci. A właściwie było to jednym ogniwem w łańcuchu, który zwie się restrykcje wobec Żydów. Już samo utworzenie dzielnicy zamkniętej w Warszawie stworzyło doskonałe podłoże dla wybuchu epidemii, a które wydało tak bujne rezultaty po zapłodnieniu wczesnowiosennym przybyciem uchodźców z prowincji. Drugim czynnikiem, który był skierowany dla zwalczenia epidemii, a który niestety stanął w szeregu jej sprzymierzeńców była działalność Kolumn Dezynfekcyjnych. O nieskuteczności, bezcelowości pracy Kolumn powszechnie zresztą znanej, opowiem może szczegółowo później.

Ta bezcelowa praca, prócz wielu innych ujemnych cech przez sam fakt bierności wobec epidemii była szkodliwa, sprzyjała jej rozwojowi. Tak jak np. stosowanie naparstnicy w wypadku kiły [5] byłoby szkodliwe, sprzyjałoby rozwojowi choroby przez bierność tego środka nasercowego na zarazki syfilisu.

Daleki jestem od przeceniania wartości nawet w idealny sposób stosowanej i wykonywanej u nas dezynsekcji na rozwój epidemii, wobec żywiołowych wprost sił, działających w odwrotnym kierunku. Tak, że nie uronię z powodu nieużytecznej pracy Kolumn wielu łez.

Lecz teraz chciałbym poruszyć dynamiczny, aktywny udział Kolumn przy szerzeniu się epidemii. Z początkiem wiosny dobrze znanym pracownikom Kolumn, był dom przy ul. Pawiej 65. Był to gmach, któremu niemal co tydzień składały wizytę, nieproszoną, Kolumny. Przez liczne tygodnie bez przerwy brama, oficjalnie przynajmniej, była zamknięta. Zaintrygowany tym niecodziennym zjawiskiem zainteresowałem się tą sprawą. Udało mi się od lokatorów tego domu dowiedzieć pewnego faktu. Otóż podczas jednej z niedawno przeprowadzonych dezynsekcji domu, kierownik siarkowy (L), na ogół wcale sumienny i zrównoważony pracownik, zapomniał podpalić siarkę w pewnej dużej komorze. Nazajutrz po otworzeniu komór lokatorzy mieli niezwykła uciechę, że „za darmo” zdołali wywieźć w pole Kolumnę, że mają pościel nie cuchnącą. Ten fakt, nie wiem, o ile mam prawo kojarzyć go z wielką ilością, jak na owe czasy, wypadków duru, utkwił mi głęboko w pamięci. Dlatego, gdy kilka miesięcy później napotkałem cały szereg podobnych faktów zareagowałem mocniej, niż kto inny. Chociaż sprawa była zupełnie przejrzysta i każdy człowiek dobrej woli nie mógłby inaczej postąpić.