Walka z tyfusem [34] 331
go przez lekarza kolumnowego. Lekarz kolumnowy zjawiał się około godziny ósmej, i wraz z członkiem Komitetu Domowego obchodził wszystkie mieszkania, kwalifikując tzw. brudne do dezynfekcji, a tzw. czyste zwalniając. Kwalifikacja ta była w dużym stopniu zależna od wysokości sumy, którą kolumna dezynfekcyjna otrzymywała.
W razie stwierdzenia chorego na dur plamisty w jakimś mieszkaniu, lekarz sanitarny zwykle składał meldunek o chorobie zakaźnej na ręce jednego z towarzyszących mu funkcjonariuszy Służby Porządkowej, celem wręczenia takowego do Wydziału Zdrowia. Za odpowiednim jednakże wynagrodzeniem meldunek był przez funkcjonariusza Służby Porządkowej niszczony. O ile stwierdzano chorobę tyfusu plamistego w jakimś mieszkaniu ubogim cho[ry] zostawał kierowany do szpitala.
Przeprowadzenie dezynsekcji mieszkań tzw. brudnych (niewyku[p]ionych) odbywało się w sposób iście dantejski. W każdym d[om]u urządzano w kilku mieszkaniach komory siarkowe, dokąd wk[ład]ano rzeczy poszczególnych lokatorów. Nadmienić wypada, że składano do komory rzeczy czyste razem z zawszonymi, i zapalano tzw. świece siarkowe. Skutkiem w ten sposób przeprowadzonej dezynfekcji [było] nie zmniejszenie ilości wszy, ale rozpowszechnienie wszy z rzeczy brudnych na czyste. Działo się to dlatego, że świece siarkowe nie paliły się w odpowiedni sposób, oraz że stwierdzono, iż przy najlepiej nawet przeprowadzonej dezynfekcji siarkowej siarka nie przenika do [5] związanych tłumoków odzieżowych czy pościelowych, i wszy nie giną.
Lekarz kolumny sanitarnej nie brał bezpośrednio od Komitetu Domowego odpowiedniego wynagrodzenia za swoje czynności (tzn. za zamykanie oczu w odpowiedniej chwili), ponieważ otrzymywał według ustalonego klucza swój udział z tzw. puli. Pod względem podziału łupu panowała wśród udziałowców parówki idealna harmonia. Tak lekarz jak i kierownik kolumny oraz poszczególni kolumniarze, mieli swój ustalony procent w „zarobkach”. Jeżeli zdarzały się nieliczne zresztą wypadki, że jakiś sumienny lekarz nie chciał brać pieniędzy z puli to tylko powiększało dochód poszczególnych członków kolumny sanitarnej. Bywali wśród pracowników kolumn sanitarnych tacy, którzy nie mogli tolerować spokojnie uprawianego przez kolumny zdzierstwa, i ostro przeciwko niemu protestowali — skutek był taki, że osoby te zostały z kolumn pod tym lub innym pretekstem usuwane. Wydziałowi Zdrowia wszystkie te machinacje były doskonale znane, ale przykrywał on oczy na nie, i ingerował tylko w tych wypadkach, gdy składano na piśmie zażalenie z wymienieniem nazwisk winowajców.
Tak samo jak kolumny sanitarne, była również i Służba Porządkowa wyjątkowo dobrze zgrana w sensie podziału łupu. Każdy z funkcjonariuszy Służby Porządkowej przyjmujący udział w blokadzie domu, otrzymywał swój procent; nie zapomniano również o kierownictwie, które znajdowało się w C[e]ntrali i nie wychodziło na miasto. Również ono miało swój procent w każdej puli, co mogło dawać w okresie prosperity 100–200 zł dziennie na os[o]bę.