420 Żydzi i Polacy. Asymilatorzy i neofici [48]
Z niewiadomej przyczyny dają się słyszeć prawie że jednocześnie głosy tych bab: „A ta znowu czego tu szuka?! Precz stąd do Palestyny!”
Podnoszę wzrok. Twarz jednej z nich płonie wściekłością. Stoi z rozkraczonymi nogami, a w ręku trzyma duży kawał węgla, [2] wymierzony wprost w tę Żydówkę. Druga, mocnymi słowy — zachęca ją do czynu.
Żydówka, przelękniona, skurczona, ze strachem w oczach, złą polszczyzną stara się wyjaśnić, że to ona niechcący itd... Ze słów jej wynika, że przez nieostrożność dotknęła się nogi jednej z tych kobiet.
Najbliższe otoczenie wpływa na Żydówkę, by się szybko oddaliła, zwracając jednocześnie uwagę tej agresywnej kobiecie, by się opamiętała w obliczu powagi.
Żydówka się oddala.
Baba z kawałem węgla w ręku, ze złością jakby w przestrzeń nadal krzyczy:
„Nareszcie skończyły się dla nich te dobre czasy. Obrońcy ich już poszli. Hitler nareszcie zrobi z nimi porządek i wskaże, gdzie właściwe ich miejsce”.
Jak echo powtarza się to w tej samej sferze w podobnych okolicznościach. Niemcy zajęli miasto. Zgodnie z aktem poddania się co dzień rozdają 200 tys. zup i chleb dla biednej ludności polskiej12.
Zupy przywożone są do punktów rozdzielczych w kotłach polowych. Z zup tych korzysta również garstka zgłodniałych Żydów.
Już po 2–4–ch dniach widać kobiety i wyrostków, wskazujących palcem Niemcom na stojących w kolejce Żydów: „Das ist Jude”13 i zachęcających Niemców do usuwania Żydów z kolejki.
Na ulicach coraz częściej spotykać wyrostków, powtarzających bezmyślnie do siebie samych — ot, ćwiczących się: „Verfluchten, das ist Jude, das ist Jude”14.
Ul. Żelazna. Ruch — ludzie pędzą w różnych kierunkach.
Wielu nosi paczki — sądząc po sposobie noszenia jak i opakowania — pochodzenie tych paczek jest pewne; pochodzą one ze składów konsygnacyjnych15 (konserwy, sól itp.) względnie z pobliskich ogrodów (pomidory, kartofle, kapusta).
Niektórzy za względnie wysokie ceny starają się je odstąpić mniej sprytnym czy mniej energicznym.
Między innymi Żyd — około lat 35 — dźwiga 50–kilowy worek soli. [3] Za nim biegnie kilku chłopaków: „Żydzie, oddaj sól, to nie dla ciebieˮ — już jeden zaczyna z tyłu go kopać — drugi usiłuje worek wyrwać — noszącemu sól trudno się obronić. Dzięki interwencji przechodniów chłopcy oddalają się — w ostatniej jednak chwili zrywają mu czapkę i rzucają ją w kanał.