RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie

strona 451 z 597

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 451


424 Żydzi i Polacy. Asymilatorzy i neofici [48]

Wachmistrz uderza lekko jednego z pracujących Żydów szpicrutą i pyta: „Hats weh getan?”18, Ten odpowiada, że nie. Na to żandarm zadowolony z dobrotliwym uśmiechem: „Brav!”19

Uderzony Żyd — z typu rozmownych — widząc udobruchanie się wachmistrza — pyta:

„Ja, Herr Wachmeister, warum schlagen Sie mich eigentlich?”

„Nicht dich, den Rotschild schlage ich” brzmi odpowiedź.

„Ja, ich bin doch nicht Rotschild” dziwi się nędznie odziany Żyd.

„Na was willst du, ich soll nach Paris gehen?”20.

* * *

[7] Warszawa, Październik 1940 r.

Ruch na ulicach. Sznury wozów z meblami i innym dobytkiem żydowskim ciągną ku nowo–utworzonej dzielnicy żydowskiej. Nerwowość ludności żydowskiej spotęgowana, gdyż przenoszenie rzeczy jest nielegalne. Zgodnie z zarządzeniem, z opuszczonych mieszkań Żydom wolno zabierać tylko pościel i ręczne bagaże. Szczęśliwi ci, którzy już mają lokum.

Zbliża się koniec terminu przesiedlenia, a 10 tys. osób pozostaje jeszcze bez mieszkań.

Ulica Żytnia, Okopowa. Mają tu jakoby być wolne mieszkania. Chodzę z domu do domu, z mieszkania do mieszkania. Lokalu do zamiany niestety już nie ma.

W niektórych mieszkaniach meble jeszcze nie ustawione. Szczególnie zwraca uwagę obraz:

Pokój duży — w nieładzie złożone meble. Walizka jedna na drugiej. Na tapczanie, stojącym pośrodku pokoju, leży starszy Żyd w całkowitym ubraniu, obok niego gruba laska. Tylko co wnieśli rzeczy, a on zmęczony, zapewne wielodniowym bieganiem, tuż przy mecie upadł.

[8] Wracam do domu. Na ulicach ruch się wzmaga. Coraz więcej wózków ręcznych i konnych.

Swobodnie i nawet życzliwie rozmawiają ze sobą kontrahenci, zamieniający mieszkania. Jeden wózek wjeżdża do bramy, drugi wyjeżdża.

Godz. 16.15 — W mgnieniu oka obraz ulicy się zmienia. Tworzą się grupy i grupki. Na twarzach jednych przerażenie, na drugich uśmiech, a ponadto czuje się zdu-