RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie

strona 473 z 597

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 473


446 Żydzi i Polacy. Asymilatorzy i neofici [53]

wojną światową prowadzono akcje na cele żydowskie, pani ta dawała dość niechętnie i to bardzo drobne kwoty. W chwili wybuchu wojny pani ta była bardzo czynną w akcji LOPu oraz prowadziła akcję na rzecz dożywiania żołnierzy. Gdy minęło oblężenie i rozpoczęła się akcja Komisji Koordynacyjnej przy [American Jewish] J[oint] D[istrubution] C[omittee], wzbudziło się w niej pewne poczucie względem żydostwa. Ofiarowała pewną sumę oraz sporą ilość odzieży i bielizny. Jednak na szerszą skalę nie interesowała się losem żydostwa. Obcowali ci państwo głównie w gronie mechesów i chrześcijan, co im bardzo imponowało, [w] szczególności, gdy ci ostatni ich do siebie zapraszali i ugoszczali. Nasz mecenas zaprzyjaźnił się z mecenasostwem i rozpoczął akcję misjonarską. Było to w połowie roku 1940. Zauważyłem, że w rozmowie moja pani mecenasowa coraz bardziej mówił[a] o tych, co przyjęli chrzest usprawiedliw[ia]jąc ich postępowanie. Mówiła bzdury, głosząc z całą pewnością siebie, że w krajach o tolerancji względem Żydów było najwięcej neofitów. Mecenas już praktyki nie mógł odbywać, gdyż jako Żyd został skreślony z listy adwokackiej. Łudził się tym, że przyjmując chrzest zdoła się utrzymać na liście członków izby adwokackiej. Jakie było jego przerażenie, gdy się dowiedział, że mechesi od kilkudziesięciu lat chrzczeni zostali też skreśleni. Pomimo wszystkiego przyjął chrzest i jako ojciec chrzestny figurował nasz stary mecenas ex starosta. Za adwokatem przyjęła chrzest jedna modystka łodzianka, z głupoty chyba, która uczyniła to pod wpływem swej siostry niedawno chrzczonej oraz swego szwagra notorycznego durnia, który przed wojną był niebieskim ptakiem, a podczas wojny dzięki swemu sprytowi, mając paszport z wyznaniem rzymsko katolickim załatwiał wszelkie transporty dla Hartwiga, gdzie pilnował transporty z Łodzi do Warszawy z ramienia towarzystwa asekuracyjnego, którego był agentem przed wojną. Na wojnie się bogacił, pił i żarł za dziesięciu. W mieszkaniu wisiał krzyż i Matka Boska, robił przyjęcia dla chrześcijan i spijał się z nimi. Gdy zrobił większą forsę, kupił mieszkanie, mebli część wyratował z Łodzi, i zamieszkał w dzielnicy Mokotowa. Co się z nim stało po wprowadzeniu ghetta, nie wiem. Sądzę, że robi dalej geszefty80. Wychrzcił razem z żoną swoją pasierbicę, dziewczynę osiemnastoletnią. Gdy nastąpiło getto, wśród mechesów nastąpiła konsternacja i wielkie zamieszanie, czy iść do dzielnicy żydowskiej, do swych dawno opuszczonych braci. Asymilacja postępowała godniej. Brała udział w akcji przesiedleńczej, składała datki na nią. Mechesi początkowo chcieli zostać, udało się to tylko niewielkiej części, którzy zdołali przekupić rządców dozorców i policję. Nasz mecenas chciał się zostać lecz po namyśle przeniósł się do brata na [5] Śto Jerską. Stary meches starosta został się dzięki metryce aryjskiej w dzielnicy polskiej. [Co się z nim] dzieje, nie wiem. W chwili nastania gheta nastąpiło zbliżenie siłą rzeczy między mecenasem asymilatorem i masą żydowską. Mechesi zorganizowali się w Charytasie81, który zorganizował dwa od-