Żydzi i Polacy. Asymilatorzy i neofici [53] 453
Z oburzeniem pokazałem mu listę mechesów nowych, jego towarzyszy partyjnych z organizacji asymilatorskich. Nic mnie na to nie odpowiedział. Co do stosunków polsko–żydowskich zachowywał zawsze ten sam optymizm. Drobnomieszczaństwo to kołtuneria, ale istnieje inteligencja polska i ta po wojnie oprzytomnieje i nabierze rozumu w kwestii żydowskiej. Po wojnie, powiedział mi St. L., do władzy dojdzie demokracja w Polsce. Ona będzie czynnikiem decydującym i rozwiąże uczciwie kwestię żydowską. Państwowego antysemityzmu nie będzie. A jak będzie rząd demokratyczny, ale silny, to zaprowadzi ustawę o niepodżeganiu przeciwko jednej rasie na drugą. Gdy nastało gheto, mój przyjaciel zamieszkał w dzielnicy żydowskiej i zajmuje wybitne stanowisko w Żyd[owskiej] Służbie Porządkowej. Przyjaźnię się z nim nadal pomimo różnicy przekonań. Niedawno mówiłem [z nim] na temat stosunków w Ghecie. Co za dziwo. Mój przyjaciel gromi na asymilację. Że trzyma się z dala od mas żydowskich. Że nic nie robi dla podniesienia poziomu kulturalnego i cywi[li]zacyjnego żydostwa. Chrzci się nawet w Ghecie — krzyczał z oburzenia. Tylko dla snobizmu. Jaka zmiana zaszła w tym człowieku, który nazywał masy żydowskie niedawno jeszcze plebsem. Zagadnąłem go o przyszłość żydostwa po wojnie. Wytknąłem mu nikczemność postępowania Polaków. Odpowiedział mi na to z oburzeniem, że za kołtunerię drobnomieszczańską nie można winić całego narodu. Istnieje inteligencja polska, ta się zmieniła, ona będzie decydowała o przyszłości przyszłego państwa polskiego. Stosunki polsko–żydowskie ułożą się pomyślnie. Był, jest [i] będzie optymistą w kwestii żydowskiej w Polsce. Jako człowiek bardzo uczciwy [i] usłużny, gdy tylko może, zawsze każdemu niesie pomoc. Czynniki żydowskie politycznie mu przeciwnie zawsze go ceniły jako człowieka kulturalnego i ideowo uczciwego. To samo zdanie jest moje o nim. Do ruchu syjonistycznego odnosi się obecnie przyjaźnie i uznaniem. Na asymilację jest, jak wzmiankowałem, oburzony. W referacie niniejszym przedstawiłem nastawienie asymilatorów i mechesów [i] ich mentalność. W końcu pozwalam [sobie] wysunąć [co] do tej grupy wśród gheta moje wnioski. Większość mechesów po wojnie nadal nic nie będzie miała wspólnego z Żydami. Przeciwnie, zetknięcie się z masą żydowską i jej specyficznymi cechami, wywołanymi przez życie w tragicznych warunkach na ulicy żydowskiej, wywołało jeszcze większą odrazę do narodu żydowskiego wśród mechesów. Lecz nie wolno nam zapomnieć [11] jednej rzeczy. Wśród mechesów jest szereg wybitnych jednostek, wśród [których] obudziło się poczucie łączności z żydostwem. Te jednostki należy bezwzględnie drogą spokojnej rzeczowej agitacji przywiązać do narodu, z którego pochodzą. Jestem przekonany, [że] o ile praca ta będzie prowadzona rzeczowo, wielu z nich wróci z powrotem na judaizm. Co do asymilatorów to samo. Wśród asymilatorów jest szereg wybitnych jednostek, które obecnie widzą, że błądzili. W rozmowie jeden z nich powiedział. „Widzę, że masa żydowska jest zaniedbaną pod względem etycznym i cywilizacyjnym, ale to nasza wina. Mieszkaliśmy w pięknych dzielnicach, odseparowaliśmy się od naszych braci. Teraz nadeszła chwila, że powinniśmy razem z niemi współpracować i dbać