Żydzi i Niemcy [64] 487
Schwycili mnie, jeden z szpicrutą, drugi z paskiem i zaczęli pomagać swemu towarzyszowi, uzbrojonemu w stalową linijkę [8] (nie zauważyłem nawet, kiedy porwał ją z biurka), bijąc mnie z całych sił, gdzie popadło. Momentalnie polała mi się krew z nosa, z uszy, z całej twarzy, z całego ciała. Przewróciłem się. Podnieśli mnie „Bist du ein Jude?”. „Ja”37 — odpowiedziałem, ale niewiele mi to pomogło, gdyż znowu zaczęto mnie bić.
Co się potem ze mną działo, nie powiem dokładnie, nie tylko dlatego, że byłem zbyt nieprzytomny z bólu, by pamiętać szczegóły, ale ponieważ język ludzki nie jest w stanie opisać tego, co ze mną wyrabiano38.
[9] Zaznaczę tylko, że po dłuższym biciu, w czasie, którego kilkakrotnie upadłem i byłem podnoszony, zapędzono mnie do łaźni więziennej, gdzie jakiś silniejszy cios zwalił mnie zemdlonego na posadzkę. Wówczas — na rozkaz Niemców — jeden ze strażników zaczął mnie polewać zimną wodą, by mnie ocucić. Gdy jego wysiłki zostały uwieńczone powodzeniem, jeden z gestapowców wdepnął mi ciężkim żołnierskim butem na lewy obojczyk tak, że nie mogłem się ruszyć i, podczas, gdy dwaj pozostali nadal znęcali się nade mną, krzyczał: „Stehe auf Jude!”39Ponieważ, nawet gdyby [10] mnie nie przydeptał, nie miałbym na tyle sił, by powstać, przeto rozkazu tego wypełnić nie mogłem. Wtedy Niemcy skinęli na strażników, by mnie wzięli z obu stron pod rękę i podnieśli — i znów wszyscy trzej zaczęli mnie bić do utraty przytomności, poczem pozwolono mi upaść, znów ocucono paroma kubełkami wody, znów strażnicy podnieśli mnie do postawy pionowej itd. da capo40. Powtórzyło to się trzy razy. Kiedy za czwartym doprowadzono mnie do przytomności, nie podniesiono mnie, jak dotychczas, lecz dwaj Niemcy chwycili ostre [11] szczotki, służące do szorowania posadzki, umaczali je w wodzie i zaczęli mnie nimi z całych sił nacierać. Każde takie potarcie zdzierało mi płat skóry. Tortura ta była o tyle bardziej wyrafinowana od bicia, że nie mdlałem, lecz znosiłem ją przez dłuższy czas, napełniając całe więzienie nieludzkim skowytem. Może po 30 minutach takiego masażu Niemcy odeszli, a strażnicy ubrali mnie jako tako, zanieśli do celi, w której przebywało kilku Polaków i złożyli na pryczy.
Stan mój był okropny. Całe [12] ciało miałem opuchnięte, pokryte ranami i tak posiniaczone (nawet te sińce nie miały normalnej barwy, były czarne, fioletowe lub brązowe), że nie było chyba na nim ani jednego centymetra kwadratowego o normalnym zabarwieniu. Poza tym całe plecy były w ogóle pozbawione naskórka. Nie byłem wprawdzie nieprzytomny, ale jakby oszołomiony — nawet ból odczuwałem, jak przez mgłę.