504 Żydowska Służba Porządkowa [66]
Porozumienie zawarte ze szmuglerami było tylko tłem, na którym miała się rozwijać praca praktyczna, codzienna. I praca ta rozpoczęła się na całej linii i z całą energią.
Utworzone zostały grupy mniejsze i większe, z zachowaniem doboru naturalnego co do wpływów i pożyteczności każdego z udziałowców. W poszczególnych rejonach utworzyły się specjalne organizacje, które miały za zadanie konkretne ustosunkowanie się i stały kontakt z czołowymi przedstawicielami szmuglerów zarówno z tej, jak i z tamtej strony. Powstały też organizacje w rodzaju spółdzielni p[od] n[azwą] „pula” (w języku karcianym — cały dochód) z ustaleniem „doli” (części) każdego z uczestników spółdzielni. Zarobki wzrastały z każdym dniem i w miesiącach maj — czerwiec dochodziły do kilku tysięcy złotych miesięcznie na „dolę” każdego z udziałowców. Szczególnie opłacalnym był IV rejon, gdzie zarobki rosły jak na drożdżach. Na tle obsady tego rejonu powstały w kierownictwie SP poważne różnice zdań na temat ustalenia taksy za przeniesienie do IV rejonu, wreszcie ustalona została taksa ruchoma w zależności od poszczególnych wylotów oraz koniunktury w momencie przeniesienia. Płacono [4] za takie przeniesienie na początku po kilkaset, później zaś po kilka tysięcy złotych. Takie same sumy płacono za to, by nie przenosić z tego rejonu i pozostawić tam nadal na ściśle umówiony okres czasu. Punktem kulminacyjnym handlu przeniesieniami był proces, który toczył się przed Sądem Dyscyplinarnym Gminy o przeniesienie całego plutonu in corpore22 z jednego rejonu do innego, bardziej dochodowego. Dochodzenie w tej sprawie trwało przeszło pół roku, zużyte zostały wszelkie środki i siły, by sprawę przeciągnąć i w końcu ukręcić jej łeb, i cel ten został osiągnięty. Prawdopodobne sprawa ta już nigdy nie ujrzy światła dziennego. Afera jednak była zbyt głośna i by uspokoić opinię publiczną usunięto jednego ze współwinnych pana Solnika23 z szeregów SP. Najpikantniejszym szczegółem w tej sprawie jest okoliczność, iż motor i główny sprawca całej tej afery pan Lederman figurował w sądzie jako świadek...
W okresie obozowym marzec — czerwiec odbył się prawdziwy run24 na miejsca w SP, chodziło bowiem nie tyle o zarobki, ile zabezpieczenie się przed obozem. Każde wolne, lub sztucznie zwolnione miejsce w SP cenione było na wagę złota, płacono horrendalne wprost sumy. W tej gałęzi pracy SP musiała jednak dzielić swe zyski z policją polską, od której ubiegający się o miejsce w SP musiał mieć polecenie lub też zatwierdzenie.
Zasadniczo pertraktacje z „klientami” prowadziła tylko SP, bywały jednak wypadki, kiedy policja polska na własny rachunek ubijała interes i kierowała do SP