RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Hechaluc-...

strona 113 z 585

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 113


64 „Dror”, nr 5 [3]

zakrwawione i bose żydowskie stopy, z tym większą satysfakcją i zadowoleniem uśmiechają się Niemcy.

15 metrów od bramy stoją kobiety i słuchają. Głos ściśnięty wewnątrz. Nikt nie może wydać z siebie płaczu. Ciche łzy spływają po policzkach.

Aż rozbrzmiewa gwizd. Czas na zobaczenie się. W ciągu dwóch minut wszyscy muszą być w środku. Przy bramie stoją dwaj młodzi Niemcy z nahajkami w rękach. Każdego witają ciosem, wywracają garnki z jedzeniem, wylewają zupę.

Pobiegłam zaraz ze wszystkimi. Czas na widzenie jest krótki, trzeba biec. Dobiegłam. Zamarłam jak skamieniała. Zaskoczona, nie rozpoznałam moich przyjaciół.

Wszyscy cieszyli się z zobaczenia bliskich. Ale do nich nikt dzisiaj nie przyszedł. Zaraz mnie zauważyli i zadziwieni popatrzyli na mnie.

Do nas?

Spojrzałam na nich. Nie, to nie ci sami… W budowie ich ciał było coś chorego… W ich oczach coś zgasło…

Odeszłam z nimi na stronę, wyjęłam z ukrycia złożoną gazetę i im dałam. Spojrzeli na mnie zdziwieni: Jesteśmy tu jeszcze?

Coś pękło. W ich oczach z powrotem zapaliła się iskierka: Już od dawna na ciebie czekaliśmy… Dziwiliśmy się, dlaczego nie przychodzisz… Już chcieliśmy uciekać, ale nie wiedzieliśmy dokąd…

Mocno trzymali mnie za rękę i cicho szeptali.

[10] Naszą krótką rozmowę przerwał gwizd. Zapłakane kobiety oderwały się od swoich mężów, dzieci od ojców, siostry od braci. Z opuszczonymi głowami, w których ostatnie iskierki radości mieszały się z troską i śmiertelnym strachem, obozowicze towarzyszyli swoim bliskim.

W ich oczach była zazdrość. I bezsilność.

Jedynie moi przyjaciele byli jakby żywsi. Jakby doszli do siebie.

B. H.160

Półtora roku pracy w warszawskim snifie w okresie wojny161

Organizacja warszawska w czasie wojny prawie nie przerywała pracy. Zaraz na początku niemieckiej okupacji towarzysze zaczęli się spotykać, najpierw w sposób niezorganizowany, bez polecenia żadnego komitetu. Każdy czuł, że musi odzyskać kontakt z towarzyszami, który został zerwany z powodu bombardowania miasta. W taki sposób z powrotem utworzyły się istniejące przed wojną grupy. Dopiero wtedy został powołany pierwszy wojenny komitet, który zaczął organizować pracę. Zostaliśmy postawieni przed kilkoma trudnościami, które częściowo były nie do przezwyciężenia:

1) b[…]b formy organizacji w czasie wojny, 2) brak aktywu i madrichów, 3) kwestia pomocy społecznej.