RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Hechaluc-...

strona 166 z 585

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 166


„Dror”, nr 7–8 [3] 117

Nawet wtedy goryczy pełna była twoja czara;
Odepchnięty, nieszczęsny, zmęczony,
Lecz wcale nie spocząłeś, Aż do dnia,
Gdy ucichł szczęk żelaza298.

Żydowska młodzieży, grupy chaluców, ludzie pracy, najlepsza części narodu, jeśli jesteście tam, jeśli jesteście zdrowi na ciele i umyśle, przyjdźcie tutaj i zbudujcie nowe społeczeństwo! Budujcie tu nowe osadnictwo, prawdziwie nowe osadnictwo – jeśli naprawdę zechcecie, znajdzie się tu dla was miejsce! Ale nie wy, młodzi, szkolne dzieciaki, synalkowie bogaczy, od których jeszcze dziś bije zapach matczynego fartucha, nawet dziś – pięć lat po wielkim światowym zamieszaniu. Nie wy, jedwabna młodzieży, ludzie chaosu, wyuczeni świetnie na broszurach, kandydaci praktyczności – do działalności społecznej, do szukania posady, którzy krzywicie się na każdy wysiłek, zdolni tylko do „żądania” pracy… Wy wiedzcie zawczasu, że przerzucać papierzyska, czy być komunistycznym komisarzem jest łatwiej, niż stać się człowiekiem pracy w Erec Israel.

To jest zadanie dla każdego żydowskiego socjalisty, jeśli nie zadowala się dyskusjami nad procesami w bazie i przyjmowaniem rezolucji przeciwko kapitalizmowi. Żydowski socjalizm oznacza osadnictwo w Erec Israel zbudowane na praktycznych podstawach. Te kolektywne kolonie nie mają być utopijno-socjalistycznym poszukiwaniem Boga ani zaspokajaniem kaprysu ludzi obdarzonych fantazją, ani przekazywaniem światu mądrości czy wiedzy, ani też dla kogokolwiek przykładem. Przymus życia w tych kibucach, które stworzymy, [to] kwestia życia i śmierci. W pocie i krwi zostaną one oczyszczone dla swego samodzielnego, narodowego istnienia.

J.Ch. Brener

[29] J.Ch. Brener

Do „wąskiego” kręgu299

Trzy lata temu, późnym letnim wieczorem, siedziałem na ławce bez poręczy w miejskim parku, w austriacko-galicyjskim L.300 Siedziałem i czytałem – trzeci już raz – Fausta.

Faust i Mefistofeles byli u czarownicy. Wymęczony, wiele wiedzący starzec odczuwał awersję do tych wiedźmowych, babskich lekarstw. Prosił diabła, by dał mu inne środki… Na co odpowiedział przebiegły diabeł: „Jest na to taki środek! Idź na pole, kop tam i oraj, i uprawiaj swój umysł w tym wąskim kręgu zainteresowań, i zasiej, i po żniwach użyźnij pole… To jest moja rada, byś stał się młody”…301 Niestety jednak