RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Hechaluc-...

strona 168 z 585

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 168


„Dror”, nr 7–8 [3] 119

A ja – tak napiszę we wstępie – pozwalam sobie dopowiedzieć, że nie bacząc na to, że się zestarzałem i posiwiałem – a któż się nie zestarzał i nie posiwiał przez ostatnie lata kryzysu? – ja nie wycofuję mojej zasady, tj. negatywnego nastawienia względem naszej historycznej spuścizny. Całkowicie zaprzeczam wielkości dziedzictwa…

To prawda, negatywna zasada, ale ona jest drogą wyzwolenia – i z tą samą dumą i duchowym zadowoleniem zaśmiałem się w sobie: „Inni powiedzą – może dopiszę – dlatego, że ten pisarz nie zasłużył sobie, by jego praca literacka weszła do kanonu, jak udało się to większym, lepszym od niego – być może, bardzo prawdopodobne, nie ma się nawet na co gniewać, jak by nie było, ja zostaję – jeśli to kogoś interesuje – przy swoim!

Z masochistyczną przyjemnością wymazałbym z sidurów dzisiejszego Żyda Ata bachartejnu302 we wszystkich formach. Także teraz bym to uczynił: wykreśliłbym i wymazał fałszywe, narodowe wersety i nie pozostawił po nich pamięci. Albowiem pusta, narodowa duma i żydowskie, pozbawione treści chełpienie się, nie uleczy żadnych ran. Fałszywe, narodowe, kwieciste wyrażenia nic nie pomogą”.

Ciemno. Tutaj nie da się już pisać. Trzeba iść do hotelu. Po pół godzinie, gdy stałem przed okazałym budynkiem teatru, gdzie po obu stronach wyjścia widniał jasno oświetlony tytuł antysemickiego przedstawienia, ponownie niepokój jął dręczyć serce. Żydowska studentka spacerowała po szerokim chodniku. Ze swą całą polsko-żydowską urodą, z imponującą, delikatną kokieterią, z jej całą poważną obcością wobec wszystkiego. We mnie, w żydowskim bracie, rozleciały się wszystkie stare, mądre mowy. Wydarło się zdławione westchnienie – mały się zrobiłem, w moich własnych oczach. Dookoła kręcili się czarnowąsi panowie, gładko ogoleni, wyperfumowani… recenzenci żydowscy i polscy, którzy nazajutrz zamażą miejscowe gazety swymi fałszywymi zachwytami o fałszywej sztuce Wyspiańskiego303.

Poczułem, że z pochylonymi plecami i starym, obszarpanym ubraniem, które nie jest modne, którego łaty widać w świetle elektryczności niczym wysuszone liście, z tym wszystkim podobny jestem do srebrnowłosego esseńczyka304, który [31] zbłądził na pogański hipodrom i zobaczył przed sobą półnagie kobiety, galopujące na zwinnych koniach.

Moja droga jest jasna… kielich jest napełniony, jedyny, ostatni, wybawiający – muszę go wypić… i tam – „tam będę śpiewał nową pieśń”…305tam też stworzymy nową scenę, naszą… cóż więc, czy chcę? – zamyśliłem się na koniec, odchodząc stamtąd.

Terytoria… wyzwolenie…gruntowna przemiana… całkowicie nowe życie – całą noc wiązały się słowa i wyrażenia, i nowy strumień krwi, niecodzienny, rozlał się w sercu.

Powieki przymknęły się i zakryły ogień, który ponownie rozpalił się w oczach. Silniejszy niż wcześniej. Ogień ten był dla mnie dziwny – ogień decyzji…