RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Hechaluc-...

strona 211 z 585

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 211


162 „Dror-Wolność” [4]

– E, braciszku, nie spieraj się, jeszcze dzisiaj wyciągniesz kopyta…

Po godzinie leżał z rozwartymi ustami, z woskowo-żółtą twarzą – spokojny, niegłodny już.

Cztery ręce ściągnęły go z pryczy, ułożyły na noszach, a pod wieczór pogrzebano go na górce.

Od tego czasu przygotowywano już dzień w dzień groby nowe dla tych, co umrą.

* * *

Lagerschutze – szanowni panowie z półświatka, obywatele Kercelaka428 i Pawiaka, biorą godny udział w życiu naszego obozu.

W dzień zwykł komendant obozu, gruby, obskurny typ, zdejmować połowę prowiantu przeznaczonego dla nas. W nocy zwykli wartownicy zabierać i rabować, co się dało – w ilości zgodnej z ich złodziejskim sumieniem.

W dzień zwykli bić bez litości. Przy jedzeniu, przy wzywaniu do apelu – ot tak sobie. Po cwaniacku. Jak u siebie w domu.

Raz zbudzili nas wśród nocy. Ciemno było, deszcz padał.

– Raz, dwa, trzy… zejść w gaciach… nago…

– Nosimy spodnie…

– Rozebrać.

Rozbieramy się. Wyprowadzają nas na wiatr i deszcz. Rozpoczął się nocny apel. Lagerchef429 klnie, prawi morały.

– Wy, takie syny… Ja was nauczę, jak uciekać. Ja was wszystkich powystrzelam!... W powietrzu unosi się zapach gorzałki. Ryczy po pijanemu.

Leżeliśmy po tym do rana przemoknięci od deszczu, dzwoniąc zębami z zimna.

* * *

[10] Świtało. Wstawał szary dzień.

Słyszeliśmy z daleka donośne, groźne krzyki, a po tym uniżone prośby:

– Panie komendancie, już więcej nie… już nie będziemy uciekać…

– Raz – dwa – trzy –

Padły trzy strzały. Głosy zamarły w krzakach koło piaszczystego wzgórka. Dokoła zrobiło się cicho. Powietrze było deszczowe i szare.

Na górce legły dwa przestrzelone ciała. Dwaj bracia… Jeden dwudziesto-, drugi osiemnastoletni.

Dzień przed tym powiedzieli do swego znajomego:

– Gdyby nasza matka wiedziała, jak znosimy tu głód i bicie, umarłaby chyba ze zmartwienia…

Lecz matka nie wiedziała o swej stracie: Dwoje dzieci – rosłych, jak z brązu odlanych chłopców – straciła jednego dnia…