RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Hechaluc-...

strona 212 z 585

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 212


„Dror-Wolność” [4] 163

Nie słyszała ich proszącego wołania – głosy ich zaplątały się wśród krzaków i rozpłynęły w szarzyźnie dnia.

* * *

Obudzono nas wśród nocy: chorzy jadą zaraz do domu…

Przygotowywaliśmy się gorączkowo. Ustawiliśmy się w szeregi. Komendant oznajmia zwięźle: – Kto ustanie wśród drogi – zostanie rozstrzelany.

Po barakach lata młody człowiek. Bito go poprzedniego dnia tak, że w nocy stracił zmysły:

– Oj, gdzie ja pójdę, jak ja pójdę, kiedy nie wiem, gdzie mam gacie… Ciągnęliśmy go do szeregu – uchwycił się pryczy i ryczał obłąkanym głosem:

– Kiedy gaci nie mam, gaci…

Komendant kazał go sprowadzić do siebie. Przy wychodzeniu z obozu słyszeliśmy strzał.

Nie widzieliśmy go już więcej.

* * *

Mała stacja kolejowa, półtorej godziny drogi od Warszawy. Nadludzkim wysiłkiem przywlekliśmy słabych. Nie zostawiliśmy nikogo w drodze.

Za półtora godziny zobaczy się każdy ze swą żoną, dziećmi, ze swoimi bliskimi. Czekamy na pociąg.

Nagle zachwiał się ktoś, poplątały mu się nogi – i już leży z pianą na ustach. Ze wszystkich stron wołają: – Umiera – kawałek chleba! …

Zbliża się przechodząca chrześcijanka i wyciąga kromkę, ale komendant, Polak, wybucha:

– Nie wolno aryjczykowi zbliżać się do Żyda. Odejść! Stoimy bezradni.

Połknął już pianę. Ostatnie tchnienie – umarł.

Dwaj bracia siedzą na trawie. Nagle jeden zarzuca w tył głowę, wywraca oczy.

– Dowid’ł!… Dowid’ł!…430– drugi brat prosi, krzyczy, ryczy jak wół – Dowid’ł! Chajełe będzie przy kolei, Rywka… Czekają przecież na ciebie. Jeszcze godzinka… D-o-w-i-d-ł ! – Ratujcie, trochę herbaty… kawałek chleba…

Z przeciwległego domu, z drugiego piętra, zrzuca Polka [11] flaszkę z mlekiem… Sto rąk wyciąga się, by ją złapać. Flaszka kręci się w powietrzu i spada na kamienny bruk, rozbijając się na kawałki.

Po paru minutach nie chce już Dowid’ł ani kawałka chleba, ani kropli mleka. Nie żyje.

Dwanaście ciał leży koło stacyjki. Dwanaście trupów. Niemcy stoją przy aparatach. Na zmrożonych rękach zmarłych wypisuje sanitariusz tuszowym ołówkiem imiona.

Kładzie się ich na chłopską furkę. Wiozą z powrotem do obozu… Na cmentarz –

pod górkę…