352 „Słowo Młodych”, nr 6–7 [8]
„jarzma” szkolnego i [rodzic]ielskiego, swoboda organizacyjna i możliwość stawiania pierwszych [sam]oddzielnych kroków w życiu, na przekór tym wszystkim, którzy tego nie [p]ragnęli i wręcz się temu przeciwstawiali.
Izba organizacyjna miała też dla nich być miejscem odpoczynku. Po zajęciach szkolnych, trwających do sześciu godzin dziennie, chciał cofe tu znaleźć sobie miejsce dla wytchnienia i pobawienia się. A tu kierownik napotkał na pierwsze trudności, które w swojej pracy musiał przezwyciężyć, względnie… one jego przezwyciężyły173.
Miał bowiem kierownik obowiązek wychowania tych bardzo młodych jeszcze ludzi. Ogromna ich część przyszła do nas z narodowoobcych szkół, bez znajomości spraw nam bliskich. Nie tylko, że nie znali języka hebrajskiego, ale nawet [o] historii Żydów, nauczanej w „szabasówkach” jako religii i traktowanej po macoszemu, pojęcia wprost nie mieli174. Trzeba było te luki zapełnić, a więc organizacja musiała do sześciogodzinnych dni nauki dodać i swoje godziny nauczania. Tym znów, stosunkowo nielicznym, co przyszli do nas z hebrajskich szkół, trzeba było naukę uzupełnić i wpoić w nich naszego ducha chalucowego. A więc znów nauka.
Pytanie, jak pogodzić chęć i potrzebę odpoczynku młodego wychowanka z koniecznością uzupełnienia jego zasobu wiedzy i ukształtowania charakteru gordonistycznego, było jednym z problemów podstawowych absorbujących umysły kierowników. A szczęśliwe rozwiązanie tej kwestii stosunkowo niedługo dało na siebie czekać. Pośrednie wychowanie, oparte na pogadankach, przeplatanych piosenkami o odpowiadającej treści175, względnie będących wynikiem gier i pieśni – oto system, który dał w sobie powiązać dobre z pożytecznym: odpoczynek z nauką. I nieraz byliśmy świadkami dziwnych dla nas scen. Wychowankowie, przygotowani do pogadanki, jak do zła, ale i do zła takiego, którego uniknąć się nie da, po wstaniu kierownika od zbiórki, ze zdziwieniem pytali się, czy na tym już koniec, nie wiedząc wcale, że przygotowany temat został już omówiony.
Ale to było przed wojną. Były szkoły, dzieci były syte, czysto ubrane, a my ruchem legalnym o dużych możliwościach pracy organizacyjnej i wychowawczej.
Teraz to wszystko uległo ogromnej zmianie. Nie tylko, że zamknięto szkoły176, ale istnieje również zakaz prywatnego nauczania. Głód i nędza dziesiątkuje w pierwszym rzędzie nasze pokolenie najmłodsze. Dziecko musi się uganiać za zarobkiem i to nie tylko w celu utrzymania siebie samego. Stało się ono jedynym karmicielem całej rodziny, w skład której wchodzą [[21]] [rod]zice i starsze rodzeństwo177. Szmugiel, złodziejstwo, żebr[anina i handel – o]to źródła jego dochodów. Wszystko to nie tylko demorali[zuje nasze poko]lenie najmłodsze, ale jest i przyczyną jego przedwczesnego [zestarzenia] się.