RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Hechaluc-...

strona 411 z 585

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 411


362 „Słowo Młodych”, nr 6–7 [8]

[30] Stefan Zweig: Magellan228

Tytuł studium Zweiga o Magellanie budzi drzemiące na dnie duszy każdego z nas wspomnienia i wiadomości nabyte w trakcie szkolnej nauki historii. Z zakamarków naszej pamięci wychodzą blade, niedostatecznie zróżnicowane postacie wielkich odkrywców i żeglarzy z przełomu wieków średnich i nowożytnych; w dość mętną całość zlewają się postacie i wyczyny Vasco de Gama, Kolumba i Magellana. Jeszcze jeden przykład tego, jak niewdzięczna bywa „skarbnica pamięci ludzkiej” – jaką jest historia.

Uczono nas dokładnie chronologii monarchów i władców europejskich, wdrażano w pamięć krwawe masakry, zwane walkami bohaterskimi, a nie poświęcono dostatecznej uwagi tym, których walki, chociaż bezkrwawe, były naprawdę heroiczne, bez cudzysłowu, bo zmierzające do poznania i opanowania świata.

Specjalnie po macoszemu obeszła się historia z postacią Ferdynanda Magellana. Rok 1492, w którym śmiały Genueńczyk, Krzysztof Kolumb, będący na służbie hiszpańskiej pary królewskiej, podejmuje wyprawę dla znalezienia nowej drogi do Indii, jest rokiem przełomowym w naszej chronologii historycznej. Ale czymże była krótka, dobrze zaopatrzona i stosunkowo dość bezpieczna wyprawa Kolumba wobec wyprawy Magellana?

By na to pytanie odpowiedzieć, należy przeczytać, na materiałach archiwalnych oparte, studium (studium – a nie romans biograficzny) Zweiga o Magellanie, w którym autor stara się odtworzyć epokę i osobistość największego może Żeglarza świata. Na tle epoki zarysowują się ostro czyn i osobistość Magellana, wtedy dopiero możemy porównać go z współczesnymi mu żeglarzami i wielkość jego należycie ocenić. Krzywda, jaką historia wyrządziła pamięci Magellana, zostaje w ten sposób częściowo naprawiona.

Z subtelną wnikliwością udało się Zweigowi wżyć, odtworzyć i wprowadzić czytelnika w epokę, która zrodziła czyn Magellana. Obracamy się kolejno w Lizbonie i Madrycie, poznajemy wspaniały dwór Don Manoela, króla Portugalii, do którego Magellan (rodem Portugalczyk) na próżno kołacze o pomoc. Przenosimy się więc wraz z Magellanem na dwór młodego cesarza rzymskiego i króla Hiszpanii, Karola V Habsburga, w którego „państwie nigdy słońce nie zachodziło”. Tu poznajemy zawiłe intrygi dworskie i dyplomatyczne. Rywalizacja między „siostrami Półwyspu Pirenejskiego” o imperium kolonialne, o monopol w intratnym handlu korzeniami rozgorzała na dobre. Nieufnie patrzy się w Madrycie na przybłędę portugalskiego. Mimo wszystko udaje się Magellanowi zajrzeć do tajnego archiwum królewskiego, gdzie zazdrośnie przechowywane są relacje dawnych podróżników i domniemane mapy nieznanych lądów i mórz.

Pasjonujemy się sprawą, czy nowo odkryty ląd amerykański leży „jak belka w poprzek dwóch oceanów – przytwierdzona końcami do biegunów arktycznych”, czy też istnieje jakieś „passo”, to jest przejście, cieśnina przez którą można by wypłynąć z Atlantyku na Pacyfik.

Z zainteresowaniem śledzimy bieg starań czynionych przez Magellana u wysoko postawionych osobistości hiszpańskiego [s], u przedstawicieli giełdy i finansjery, by wreszcie, po długich perypetiach i po pokonaniu licznych trudności, wyruszyć w sierpniu 1519 z Sewilli na odkrycie nowego „passo”, który miałby zapewnić cesarzowi