„Słowo Młodych”, nr 9–10 [8] 447
mywały ich w sposób perfidny, twierdząc, że nic im nie wiadomo o żadnym wysiedleniu. Gestapo, które zarządzało egzekucjami w pałacu, działało według precyzyjnie obmyślonego planu. Naczelną zasadą jego działania była całkowita dyskrecja. Poza danym transportem ofiar nie znajdował się nigdy absolutnie nikt na terenie posesji i nie zdarzyło się ani razu, aby dwie grupy „wysiedlonych” spotkały się gdziekolwiek.
Wymienione wyżej szczegóły pochodzą z zeznań okolicznej ludności, do której przecież mimo wszystkich środków ostrożności dotarło echo rozgrywającej się w pałacu chełmińskim tragedii, oraz przede wszystkim z opisów, wyrzucanych z okien pałacyku przez nieszczęśliwych grabarzy. Jak już było wyżej powiedziane, autentyczność ich nie podlega żadnej wątpliwości.
W LUBLINIE
Od dosyć dawnego czasu znajduje się na terenie miasta obóz żydowskich jeńców wojennych, uczestników kampanii polskiej510. Międzynarodowe ustawy i przestrzegane na całym świecie prawa, tyczące jeńców wojennych, tutaj nie były honorowane. Władze obozu z właściwym Niemcom zlekceważeniem machnęły ręką na międzynarodowe ustawy w sprawie jeńców wojennych i uczyniły ich niewolnikami – niewolnikami z ducha, niewolnikami w znaczeniu fizycznym.
Pracując na placówkach niemieckich, jeńcy za najmniejsze przewinienie, spowodowane choćby nieuwagą, narażeni byli na karę ciężkiej chłosty, a często i na śmierć. Sytuacja pogorszyła się o całe niebo, gdy w drugiej połowie lata ubiegłego roku zaczęli napływać jeńcy sowieccy. Władze obozu zastosowali [s] specjalną względem nich „metodę”, traktowały brutalnie, po azjatycku, skazując ich na tortury, jakie wymyśleć mogły głowy dzikich Azjatów511 niemieckich. Dzień w dzień tracono na specjalnie w tym celu wzniesionej szubienicy jeńców sowieckich, dzień w dzień rozkazywano jeńcom [ży]dowskim „łapać” Żydów z miasta, by napełnić miejsca straconych.
Próby ucieczki z obozu jeńców pociągały za sobą śmierć ad hoc zatrzymanych mieszkańców obozu. Niejeden śmiercią swą okupił chęć ucieczki towarzysza… A działo się to wszystko w imieniu „Prawa”.
Nadludzkie cierpienia jeńców przyczyniły się do ich zezwierzęcenia. Znikły wszelkie zasady moralności i etyki: jeńcy przejęli się duchem swoich nauczycieli.
[35] W samym mieście władze utworzyły dwa getta: jedno dla Żydów „nieużytecznych”, drugie dla pracujących na rzecz Niemiec512. Ścisła kontrola na granicach gett ma na celu wygłodzenie ludności. A ponieważ Niemcom się bardzo spieszy, przystąpili do likwidacji getta „nieużytecznych” Żydów… Zaczęło się więc wysiedlanie w nieznane…
(Z relacji towarzysza)