„Słowo Młodych”, nr 11 [8] 481
mają pajdę chleba i dwie zupy dziennie! A o to przecież toczy walkę większość społeczeństwa żydowskiego w obecnych czasach… To nic, że cela dwudziesta czwarta dostarcza dzień w dzień materiału ludzkiego „na dalekie numery ulicy Gęsiej”664… Miejsce kilku trupów zostaje szybko zajęte przez nowych pensjonariuszy. I tak, niczym tryby maszyny, wciąż sprawnie działa aparat utworzony przez władze więzienne. Każdego dnia dochodzi nas głos „oddziałowych” [41] „Dwie na przelo t, trzy na przelo t” – a w gabinecie lekarskim doktor nie może spokojnie usiedzieć, wzywany do stwierdzenia zgonu dwóch lub większej ilości „pensjonariuszy” z celi 24. W bezpośredniej bliskości znajduje się cela 26, przeznaczona dla młodocianych. Wygląd jej nie odbiega daleko od wyglądu celi 24. Młodociane aresztantki nie mają w sobie nic z młodości i życia. Troska o rodzinę, składającą się z bezradnych i niedołężnych rodziców i licznego potomstwa, myśl o tym że najbliżsi żyją w skrajnej nędzy, bo ich „żywicielka” została wtrącona do więzienia przytłacza ciężkim brzemieniem młode umysły
i wysysa wszelką oznakę żywotności duchowej nieszczęśliwych. Nie ma ani krzty życia w tych piętnasto lub szesnastoletnich staruszkach…
Przeciwległe dwie cele zajmują młodsze i starsze aresztantki – „typowe Aryjki”. Aryjska twarz to w obecnych czasach walor nie byle jaki. Dzięki tej cesze obecnej aresztantki niejedna rodzina żydowska zdołała utrzymać się do tej pory na powierzchni życia. To nic, że szpiegowski aparat niemiecki powoli a systematycznie likwiduje ten sposób zarobkowania: głód silniejszy jest od wszelkich tortur i szykan. Na nic się nie zda nieugięte prawo niemieckie, skazujące przebywających poza granicami getta Żydów na śmierć. Żadna prośba nie jest w stanie utrzymać tej całej plejady matek, udających się na szmugiel „za mur”, na zarobek celem utrzymania przy życiu swoich wygłodniałych dzieci. Cóż w tym zresztą dziwnego? Czyż nie łatwo jest zrozumieć uczucia matek, gdy je dochodzi płacz głodnych dzieci, czyż nie jest rzeczą jasną, że takie będą głuche i ślepe na wszelkie rozporządzenia władz? Wszak jeden im tylko w życiu przyświeca cel: utrzymanie rodziny przy życiu, nawet gdyby własnym życiem miały to przypłacić! To właśnie pełne heroizmu poświęcenie, które bez wątpienia przejdzie do historii i niczym mit grecki będzie przekazane potomności, jest tak ostro piętnowane przez „sprawiedliwość” niemiecką jako zbrodnia, która pociąga za sobą najstraszniejszą karę, jaką przewidują wszelkie kodeksy karne [42] świata. Takiej to „zbrodni” dopuściła się lwia część tych nieszczęśliwych ludzi, którzy od całego szeregu miesięcy, zamknięci w murach więziennych, oczekują na zwiastun wolności.
Na specjalną wzmiankę zasługuje „najbardziej godna współczucia” cela 17. Na nic się nie zdało to, że począwszy od dziada lub babki krew jej obecnych mieszkańców zmieszała się z krwią aryjską. Na nic się nie zdały masowe chrzty całych rodzin oraz ukrywanie się w dzielnicy aryjskiej. Wszelkie próby wyrzeczenia się jakiegokolwiek bądź związku z żydostwem zostały udaremnione przez czujne „oczy i uszy” Hitlera665. I tak – syn pokutuje za ojca, a wnuk za dziada i pradziada żydowskiego… Po wielu latach „aryjskości” spotyka się „lepsze towarzystwo” w celi 17 więzienia żydowskiego.