RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Hechaluc-...

strona 74 z 585

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 74


„Dror”, nr 3 [3] 25

Żydzi to dobro dla Żydów żywych. Oni, ci którzy już są martwi, zmarli [bowiem], jak umierają ludzie – cisi i spokojni… Z pełną świadomością, że ich odejście to nie jest koniec… dla ich dzieci, dla młodego pokolenia… Oni zmarli spokojnie na swoich posłaniach… A my, my wszyscy jesteśmy skazani, skazany jest stary i młody, z nami jest to już [ostateczny] koniec… nie ma ani jednego Żyda niezarejestrowanego, ani jednego bez opaski, i każdy jest obserwowany. [Wszyscy] w gettach, w gettach pozamienianych na obozy koncentracyjne, dziesiątki tysięcy wyrzuconych z wielkich miast, z miast i z miasteczek, gdzie Żydzi mieszkali już ponad tysiąc lat. Nie, w dniach strasznego upadku nie obchodzimy żadnych uroczystości jorcajtowych na cześć zmarłych. Zmarli są szczęśliwi, bo zmarli. Umrzeć, jak umiera człowiek, ach, cóż to za szczęście! My bowiem nie umieramy, my się wykańczamy… Teraz wszyscy jesteśmy przeznaczeni na zagładę.

Nie ma tu [innej] pracy, jak tylko bycie wleczonym na roboty. Nie ma [innego] gorzkiego rozporządzenia nad naszymi głowami, jak tylko rozporządzenia wywrzeszczane. Nie ma [innej] ćwiartki kilograma chleba, co drugi dzień dla każdego z nas mniejszej, [3] jak tylko tej naznaczone j! Nie ma tu [innych] bólów, jak tylko bycie wystawionym na wszelkie bóle. Nie, żadnych świec nie zapalimy w takich dniach naszej bliskiej śmierci. Nie pozostawimy naszych na wpółzamkniętych56, smutnych ulic i nie uciekniemy na wolne, świetliste cmentarze, gdzie leżą nasi zmarli.

Jorcajt Bialika obchodzimy nie dla niego samego, lecz dla siebie właśnie. Trzymamy się tego jorcajtu, jak miejsca przy ołtarzu, jak naszego ratunku… Świętujmy, świętujmy w tych strasznych dniach naszych jorcajt „bólu i gniewu” Bialika57, poety naszego głębokiego cierpienia i wielkiej samotności…

Samotność5 8właśnie, a nie gniew, jak zwie ten najbardziej żydowski pośród wszystkich poetów najlepszą, wieczną część swej księgi poezji, poezję nieszczęść i gniewu! My jednak nie będziemy d z i ś, w naszym nieszczęściu, w naszym najbardziej opłakanym i niepewnym położeniu, w naszym najbardziej przerażającym roku zniszczenia, mówić o gniewie i Bialiku. Gniew ten bowiem zwrócił się do samego siebie, do Żydów. W złości wznosi kułaki do własnej głowy, do własnych skroni, bije się za grzech: zgrzeszyłem! To jest złość na siebie samych, złość, która rozlewa się w nas na nasze grzechy, największe, [bo] przeciw samym sobie, na lekceważenie siebie samych, na odejście od własnych potrze b. To wybuch gniewu w nas – na skandaliczną ucieczkę od siebie samych…

W tym roku, zamiast wybuchnąć okrzykiem gniewu jak Bialik, cicho westchniemy… i nic więcej. W tym roku, w tym roku, nie zdamy się na wiersze Bialika, choć są najsilniejszym, najpotężniejszym wyrazem jego twórczości. W tym roku wspomnimy samą boleść, boleść jego poezji, która, warto zauważyć, jest [tak] wielka, że pasuje do naszej, tegorocznej…

Nie będziemy się dziś także ogrzewać przy jego wspaniałych świetlistych wierszach. Nie będziemy wydawać okrzyków zachwytu nad jego pieśniami ludowymi.