„Dror”, nr 3 [3] 27
Bialik – to kontynuacja, to przedłużenie, to kolejne ogniwo w „złotym łańcuchu”60 poetów Psalmów. Bialik, poeta naszego głębokiego bólu, ten święty dybuk, który z nas pochodzi i w nas wchodzi z powrotem.
O, my przyzwyczajeni jesteśmy wydawać na świat takie demony, mówców ocalenia dla całego świata, wysoko płonących, spod naszego niskiego sklepienia (na wzór Bialika: orły spośród naszych skał wylatują61), my je puszczamy wolno, a one odlatują od nas wysoko, wysoko… nie, daleko [5] od nas odlatują, daleko od nas… Bialik z nas wyszedł i d o nas powróci ł, jak święty dybuk ogrzewa się on w krwi naszych serc, w tchnieniu naszych dusz…
Ten święty dybuk! Święty i dybuk… To najprawdziwsza sprzeczność! Dybuk – symbol nieświętości, obcości, dzikiej obcości… To dzikie obce, które do nas się dostaje i z naszego wnętrza przemawia, mówi jak nie do Żydów. My, dzieci żydowskiego ludu, jesteśmy przyzwyczajeni do dybuków, my poranieni, wchodzi się w nas jak w otwarte drzwi, hula się, komenderuje swobodnie na prawo i lewo, a my ich nie przepędzamy, myśmy się jakby z nimi zżyli… żal nam, gdy dybuki nas opuszczają i gdy przychodzą do nas ponownie, demony – mówimy im „Witajcie!”62.
Dybuki! Do samej wojny hasały sobie w nas… Dlatego tak wyglądamy w [tej] wojnie, dlatego jesteśmy tak pozbawieni odwagi, tak samotni i tak puści, tak fizycznie i moralnie wyniszczeni, dlatego jesteśmy tak słabi, dotknięci naszymi żydowskimi, niezrównanymi bólami. Przestajemy je odczuwać! Najgorsze: to przestaje już boleć… Ta narośl rośnie, rośnie…
Nie, Psalmy to dla nas mało. Psalmy tylko, to niewystarczające, nie wyczerpują one bowiem naszych cierpień. [Inne] narody mogą się być może naszymi Psalmami zadowolić, oni być może mogą po sto pięćdziesiątym rozdziale63postawić kropkę i powiedzieć: do tego miejsca! Dosyć! Dosyć błagań! Lecz Twój lud, Twój lud Izrael, Żydzi, są większymi „potrzebującymi”, Żydzi potrzebują kontynuacji. Życie sprawia im coraz to świeższe „figle”, odgrywa z nimi nowe zaślubiny, których Psalmy nie przewidziały i na które nie dają żadnej odpowiedzi… Na to potrzeba kontynuacji, dalszej serii rozdziałów Psalmów, rozdziału o naszej boleści roku 1940, na którą „Anim Zemirot”64 nie wskazuje, nie znajduje dla takiej boleści żadnego pocieszenia… Dla gojów Psalmy Dawida to więcej niż trzeba, zdecydowanie za dużo, ich troska wyczerpuje się w nich – my potrzebujemy Bialika, idziemy dalej ku naszym cierpieniom z jego pieśniami o bólu, z nim odbywamy naszą dalszą drogę męczeństwa – niech żyje Bialik! W nas, mam na myśli! Niech żyje w nas Bialik, ten, który szuka i znajduje prawdę, najwłaściwsze wyrażenie dla naszych nadludzkich, roku 5700, cierpień, i dzięki któremu robi nam się lżej, lżej na duszy. Dzięki któremu znajdujemy pocieszenie. My, lud, w który wdarły się b[…]b i siedzą do dzisiaj… dybuki! Smutne doprawdy, z zachmurzonymi twarzami…