tak pokaźnego miasteczka mieli możność nawiązywania stosunków z przebywającymi w lasach bolszewikami. U nas więc pogromu nie będzie” — konkludowano z przekonaniem.
Jeszcze jedna dekoracja ze Słonimskiego pogromu. Zaraz drugiego dnia po wkroczeniu Niemcy wydali rozporządzenie, że cała ludność męska żydowska w wieku 14-60 lat musi chodzić do pracy przy szos[ie]. [b] Urządzono się tak, że każdy pracował co drugi dzień — w ten sposób codziennie pracowała inna połowa. Robota nie była ciężka, gdyby nie fakt, że odbywała się ona pod nadzorem Polaków z organizacji Todt20, którzy znęcali się okropnie nad podległymi sobie Żydami. Na 3 tygodnie przed pogromem schwytano z szosy 60 pracujących tam Żydów i odwieziono na jakieś pole, gdzie zmuszono do kopania rowów, mających — według przekonań ogółu — służyć do budowy fortyfikacji. Sześćdziesiątka ta nie powróciła już do domów: zastrzelona na miejscu po ukończeniu roboty [c].
Wieczorem dnia 14 października Żydzi, mający stosunki z Niemcami, to znaczy pracujący na placówkach, wiedzieli już o szykującym się pogromie, dowiedzieli się o przybyciu „ekspedycji”, o zmobilizowaniu gestapo, wszystkich wojskowych i żandarmów, o mianowaniu specjalnie na tę zabawę 60 milicjantów polskich i o zaproszeniu na nią nawet robotników „Todtu”. (Była to organizacja pracy zatrudniająca Polaków z General Gouvemement, którzy się ochotniczo do niej zgłosili). Niektórzy Niemcy odmówili brania udziału w mordowaniu bezbronnej ludności i za to kilku z nich — oficerów kawalerii — zostało skazanych na karę czyszczenia koni przez okres 2 tygodni. Tego samego dnia wszyscy pracujący u Niemców, tak mieszkający na wyspach, jak i ci, co nie zdążyli tam się przeprowadzić, otrzymali imienne karty koloru żółtego, na których byli także wyliczeni wszyscy członkowie ich rodzin. Miały to być — według Niemców — karty aprowizacyjne i nikt nie przewidywał, do czego miały służyć. Przed wieczorem wydano rozkaz, by nikt w całym mieście nie opuszczał nazajutrz mieszkania, a około godz. 11 w nocy obstawiono całe getto wojskiem, które nikogo nie wpuszczało ani nie wypuszczało.
Ranek następnego dnia — 15 października wstał mroźny (około 15°) i słoneczny. Prószył lekki śnieżek. Już o 6-tej rano pojawiły się na mieście pierwsze grupki pogromowców, złożone zazwyczaj z 2-ch Niemców lub Litwinów w asyście polskich milicjantów lub „todtowców”21. W całym mieście panowała śmiertelna cisza — Słonim zdawał się być wymarły.
Zaczęto od centrum getta, posuwając się ku jego krańcom — tak że przeszukiwano je dzielnicami, nie wszędzie jednocześnie. Każda taka grupka chodziła od mieszkania do mieszkania, wybierała stamtąd wszystkich napotkanych Żydów bez
20 Organisation Todt — patrz: Objaśnienia skrótów i nazw...
21 „Todtowcy” — chodzi o członków organizacji Todta. Patrz też: Objaśnienia skrótów i nazw... b W mpisie: „a/ przypisek p[atrz] na str. 7-ej.’\
c W mpisie: „b/ przypisek p[atrz] na koniec strony/”.