Przez pierwsze dni wojsko maszerowało ciągle w kierunku wschodnim, głównie wojska pancerne. W pierwszych dniach widziano jeszcze rosyjskie samoloty przelatujące nad Słonimiem. Później nie było już ich widać. Ciekawe, że niezależnie od strasznych wrażeń jakiś głos podpowiadał, że za parę dni Rosjanie wrócą. Nawet chrześcijanie w to wierzyli. Możliwe, że z tego powodu powstrzymywali się w pierwszych dniach od organizowania pogromów, bojąc się odwetu. Pomału przestali obawiać się Niemców i w ciągu kilku początkowych tygodni panowania nowej władzy nie było żadnych pogromów. Żydowska społeczność zaczęła dopasowywać się do nowych warunków życiowych. Wierzono, że żadnych specjalnych pogromów nie urządzą także Niemcy. Nieszczęśni Żydzi ze Słonimia jeszcze nie dostrzegali ciemnych chmur, które nad nimi zawisły. Po trzech tygodniach od wkroczenia Niemców wydano zarządzenie, że Żydzi nie mogą mieszkać pod jednym dachem z chrześcijanami. Była to zapowiedź przyszłego getta.
W tym samym czasie wyszło drugie zarządzenie, które pachniało nieco pogromem — Żydzi muszą nosić dwie żółte łaty: jedną z przodu, drugą z tyłu, obie wielkości 10 centymetrów. Dodatkowo, jeśli Żyd miał ubranie koloru żółtego, to musiał mieć łaty czarne i na nie dopiero miał naszyć żółte. Te żółte łaty o sto procent pogorszyły naszą sytuację, zostaliśmy odseparowani od reszty społeczności, czuliśmy się, jak wystawieni na potępienie. W tym też czasie powstał Judenrat, który miał kierować społecznością żydowską w Słonimiu, przekazywać i egzekwować zarządzenia władzy niemieckiej. Później, w okresie rządów administracji cywilnej pierwszy Judenrat zlikwidowano. Powołano drugi.
14 lipca społeczność żydowska w Słonimiu przeżyła straszny dzień. O 9 rano zostały otoczone ulice, na których mieszkali Żydzi, żandarmeria i policja łapała młodych ludzi i wywoziła specjalnie przygotowanymi autami. Tego, co się zdarzyło, nie da się opowiedzieć. Jeszcze za władzy Rosjan Żydzi ze Słonimia byli kierowani do pracy, ale nie wyobrażali sobie, by łączyło się to z takim straszliwym biciem. Każdy rozumiał, że nie chodziło o wywózkę do pracy, nie bano by się tak. Docierały już wiadomości z innych miast, że wielu młodych ludzi zostało wywiezionych w nieznanym kierunku i nic nie było wiadomo o ich miejscu pobytu. Mieszkańcy Słonimia bali się powiedzieć na głos, jakie czarne myśli się nasuwały, po co wyłapano Żydów. Serce podpowiadało, że tych młodych ludzi spotkał okropny los i że już nie zobaczą światła dziennego. Słonimską młodzież zapakowano do specjalnych aut i wywieziono w nieznanym kierunku. Matki, ojcowie, siostry, bracia i krewni długo opłakiwali okrutny los 1400 młodych ludzi, o których wszelka wieść przepadła. Jeszcze nie opłakano pierwszych ofiar, a Słonimscy Żydzi już wiedzieli, że każdego z nich czeka taki sam los, że czeka ich zagłada.
W tym czasie — w dwa miesiące po zajęciu miasta przez Niemców — dowiedziano się, że w Słonimiu ma być zorganizowana władza cywilna. Myślano, że teraz rozpoczną się prawdziwe tortury. Przeczucia, niestety, sprawdziły się. To najgorsze dopiero się zaczyna. Na parę dni przed przejęciem władzy przez cywilów 204 wydano dwa bandyckie zarządzenia, skierowane przeciw Żydom, a mianowicie —