odchodzi pociąg do Brześcia; połączenie to zorganizowali Rosjanie. W Małorycie natknęliśmy się na pierwsze większe jednostki sowieckie. Żydzi i wieśniacy gromadzili się wokół radzieckich żołnierzy i słuchali opowiadań o szczęśliwym życiu w Sowietach (byli to politrucy ze służb propagandowych). Z Małoryty jedziemy pociągiem do Brześcia. Ta miejscowość również ucierpiała z powodu wojny. Niemiecki czołg wdarł się do miasta i ostrzelał polskich żołnierzy. Miasteczko zostało częściowo spalone. Siedzimy w pociągu bez biletów i wolno jedziemy do Brześcia. Na stację przyjeżdżamy nocą. Nie mamy gdzie nocować, więc zostajemy na dworcu przez całą noc. Dowiedzieliśmy się, że wieczorem ma odejść pociąg do Białegostoku. Decydujemy się na wyjazd.
Jedziemy, znów bez biletów, do Białegostoku, i docieramy tam rankiem 31 września lub 1 października. Z powodu rannej godziny milicja nie pozwoliła nam wyjść poza dworzec. Obiecują nocleg i jedzenie. Około 6 rano wychodzimy na miasto. Ulice są już pełne, milicjanci Żydzi prowadzą nas do gminy na ulicę Sosnową 7, tam spotykamy uciekinierów, wypędzonych przez Niemców z zajętych terenów. Wszyscy czekają na „zupkę”. Budynek gminny był pełen bezdomnych, w bardzo złym stanie, zrobiło to na nas ogromne wrażenie. Przed gminę zajechały odkryte samochody wojskowe, w których przywieziono starych ludzi, wygnanych przez Niemców na stronę rosyjską Żydów z miasteczek: Prusznic [Przasnysz], Plinsk [Płońsk], Pułtusk17 i innych.
W kolejce spostrzegliśmy naszego kolegę, którego zgubiliśmy w drodze między Białą a Brześciem. Bardzo to nas ucieszyło. Wyciągnął nas z szeregu i zaprowadził do znajomych. Wszyscy dostaliśmy miejsce do spania i coś dojedzenia. Białostoccy Żydzi, którzy przyjęli nas do swoich domów, potraktowali nas jak własne dzieci. Dali nam także coś do ubrania, byliśmy już nadzy i bosi. Przez te kilka dni, które spędziliśmy u nich, opowiedzieli swoje przeżycia z Niemcami. Wspomniano o zastrzelonej kobiecie z dzieckiem na ręku, która wyszła na ulicę przed końcem godziny policyjnej, o ośmiu zabitych, których zmuszono przed egzekucją do wykopania grobów. Białystok w czasie działań wojennych specjalnie nie ucierpiał. Mieszkańcy mieli przygotowane duże zapasy żywności, dzięki którym mogli później żyć przez długie miesiące. Okazuje się, że Żydom białostockim przed wojną żyło się nieźle.
Od razu po wejściu wojsk sowieckich zaczęły się kilometrowe kolejki do piekarni. Stali w nich głównie uchodźcy. Nawet jeśli się wstało w środku nocy lub wczesnym rankiem i stanęło w kolejce, też nie zawsze kupiło się chleb. Białostoczanie sami w kolejkach nie stali, mieli znajomych piekarzy, którzy ich zaopatrywali w chleb. W kolejkach stało się też po inne produkty. Wszystko było „towarem wymiennym”. Większość żywności przejadała Armia Czerwona. Mieli mnóstwo
17 Z Pułtuska Niemcy wypędzili ludność żydowską na drugą stronę Narwi 10 i 22 września 258 Por. Grynberg, 1984, s. 30.