strona 33 z 991

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 33


tych, którzy mogli dokumentami wykazać, że pochodzą z miejscowości położonych po sowieckiej stronie i chcą obecnie wrócić do swych domów. W ten sposób utworzyła się grupa kilkudziesięciu szczęśliwców, która otrzymała zezwolenie na dalszą podróż, pozostali zaś ludzie mieli zostać natychmiast przetransportowani przez rzekę. Ludzie jednak nie od razu pogodzili się z takim stanem rzeczy, jeszcze mieli nadzieję, że uda im się to zarządzenie zmienić. Nikt więc nie kwapił się z wyruszeniem w powrotną drogę, wszyscy pozostali nadal na dziedzińcu, nie bacząc na nawoływania i krzyki żołnierzy, przynaglających do pójścia. Jedna dość pokaźna grupa wpadła na oryginalny pomysł i chórem zaintonowała Międzynarodówkę, chcąc tym zmiękczyć serce oficera. Również to nie poskutkowało, a żołnierze sprowadzili chłopski wóz, siłą wydzierali ludziom tobołki i plecaki i kładli je na wozie, by odwieźć to wszystko nad rzekę. Ludzie zaś nadal nie ruszyli się z miejsca. Wobec tego żołnierze z rewolwerami dochodzili do każdego z nas po kolei i przemocą wypychali nas na drogę do Bugu. Z ciężkimi sercami i opuszczonymi głowami szliśmy wszyscy z powrotem, rozstając się z tą ziemią, na której spodziewaliśmy się poprawić nasze warunki bytowania. Każdy z nas próbował jeszcze szczęścia i starał się ubłagać oficera, ale usiłowania te pozostały bez wyniku: oficer niewzruszenie obstawał przy swoim i nie chciał się zgodzić na żadne ustępstwa.
Przeprawa przez Bug odbywała się chłopskimi łódkami, przy czym przewoźnicy pobierali od każdej osoby po dwa złote za przewóz. Dwie godziny trwało przewożenie i cała nasza partia znalazła się znowu na gruncie niemieckim. Cóż począć dalej? Większość straciła posiadane pieniądze i zniechęcona i wyczerpana rezygnowała już z tej wyprawy i postanowiła wrócić do domów, nieliczni zaś, a wśród nich i ja byłem, chcieli ponowić tę próbę jeszcze raz. Udaliśmy się więc do wsi, by poczekać, aż noc zapadnie i wówczas powtórzyć przeprawę. Chłopi nadbrzeżni utrzymywali nas w przekonaniu, że patrole sowieckie zwykle koło godziny drugiej przestają krążyć i że z pewnością przeprawa nam już się teraz uda. W dwie godziny po północy udaliśmy się więc nad rzekę i znów, zachowując się jak najciszej, łódkami mieliśmy przedostać się na drugi brzeg. Szczęście nam jednak widocznie nie sprzyjało. Zaledwie pierwsza łódka dobijała do brzegu sowieckiego, gdy ze strony żołnierzy rosyjskich padło kilka strzałów. Łódka wywróciła się, a żołnierze wyciągnęli z rzeki wszystkich pasażerów i przewoźnika, i aresztowali ich.
0 kontynuowaniu przeprawy nie mogło już być mowy, wróciliśmy więc do wsi, by czekać na sposobniejszą chwilę. Tymczasem stacjonujący w tej wsi strażnicy niemieccy dowiedzieli się widocznie o naszym powrocie i o piątej w nocy otoczyli zagrodę, w której nocowaliśmy, wywlekli nas na dwór i mocno pobili. Następnie rozkazali, żebyśmy natychmiast opuścili wieś i powiedzieli, że zastrzelą każdego Żyda, jakiego napotkają we wsi po upływie godziny. W taki sposób nasze zamiary zostały zniweczone, chcąc nie chcąc, musieliśmy naprędce zabierać rzeczy i uciekać. Byliśmy mocno wyczerpani i znużeni po tygodniu nieprzespanych nocy
1 takiego rodzaju przejść, nasze zapasy pieniężne były już również na wyczerpaniu, zadecydowaliśmy tedy wrócić do Warszawy, by nieco wypocząć, a potem może