Później zaczął organizować transporty nieco bezpieczniej, wykorzystując pewnego porucznika, któremu oddał 80% zarobków. Lejtnant załatwiał odpowiednie dokumenty wyjazdu i transport jechał bezpiecznie. Grupy były większe, 20-30 osób, wysyłano je do Białegostoku. Droga mijała gładko, problemem było tylko minąć wachę. Jeśli stali na niej Litwini — nazywał ich „litewskim serem” — nagle przyspieszał, nie zatrzymując się i nie legitymując. Po prostu kierował swoje auto na Litwinów, a oni odskakiwali na bok i tak przejeżdżał transport. Nie śmieli zatrzymać niemieckiego oficera. Gdy na wasze stał niemiecki żandarm, nie dawało się przejechać z taką brawurą. Dawał sobie jednak radę i wówczas. Udawał, że wiezie transport Żydów do ważnej pracy.
Żydzi, których uratował od pewnej śmierci, całowali mu z wdzięczności ręce i obdarowywali podarkami. Gdy dostawał coś cennego, cieszył się jak małe dziecko. Najbardziej cieszyły go ...pączki, ale o tym później. Rzeczywiście, był prawdziwym, wiernym ojcem dla swoich pracowników, wyrwał ich nawet z Łukiszek. W czasie akcji wjeżdżał swoją ciężarówką do getta i wywoził zarówno swoich, jak i nie swoich Żydów aż do Grodna.
Pewnego razu, w czasie akcji w getcie wileńskim, Szmidt, tak jak to miał w zwyczaju, wszedł do getta, by ratować swoich Żydów, rozpoznała go wówczas pewna Żydówka, kiedyś pieśniarka operowa w Wiedniu. Przed wojną mieszkała z nim w jednym domu, można powiedzieć, że była z nim zaprzyjaźniona. Jak inni śmiertelnie zagrożona, postanowiła wykorzystać dawną znajomość. Zawołała go po imieniu i przedstawiła swoją tragiczną sytuację, opowiedziała też o mężu, który musiał się ukrywać podczas akcji. Małżeństwo nazywało się Adler4. Nie namyśla-
4 Chaika Grossman (1993, s. 66-68, 80), działaczka Ha-Szomer ha-Cair, podaje, że informację o Adlerach i Schmidcie przyniosła do Ha-Szomer ha-Cair niejaka Witka. Według niej, Schmidt kierował „Sammelstelle fur Soldatem, die ihre Einheiten verloren haben”. Miał już z nim kontakt Mordechaj Tenenbaum. Na spotkanie miał pójść Edek Boraks, jej brat Józef jako przedstawiciel rewizjonistów i „dobrze wyglądający” Salomon Entin. W którąś sobotę i ona wzięła udział w spotkaniu ze Schmidtem, opisuje nawet jego mieszkanie i przytacza fragmenty rozmowy. Koordynacją kontaktów zajmowali się Glazman w imieniu rewizjonistów, Tenenbaum z He-Chalucu. Wszyscy byli za ewakuacją do Białegostoku, sam Tenenbaum miał pojechać pociągiem.
Icchak „Antek” Cukierman (Zuckerman, 1993, s. 160-164) wspomina, że relację dla „Oneg Szabat” spisał Eliahu Gutkowski pod dyktando Lonki Koziebrodzkiej, i to w obecności E. Ringelbluma. Ważne szczegóły: pierwszy mąż pani Adler nazywał się najprawdopodobniej Martinhauer (był podobno dyrektorem lotniska w Warszawie), drugi mąż miał na imię Herman, Schmidt miał go wyciągnąć z Łukiszek. Na jednym ze spotkań Schmidt miał zrobić aluzję, że odwiedził Izrael, podobnie sugerował, że możliwe jest wydostanie się spod okupacji przez Bałtyk. Miał też wyciągnąć grupę Żydów z kopalni torfu w Tortopiszkach. Cukierman wspomina też o balu sylwestrowym oraz o wręczeniu Schmidtowi tarczy Dawida. Ostatecznie Schmidt zorganizował kilka transportów chaluców do Białegostoku. Cukierman przytacza też plotki o przebiegu aresztowania Schmidta, donos miała napisać z zemsty jakaś Żydówka, której narzeczonego Schmidt wywiózł, druga plotka głosiła, że doniósł na niego jakiś podwładny niemiecki żołnierz. Chyba błędnie podaje, że zastrzelono go na Pawiaku. Herman Adler podobno po wojnie spisał wspomnienia, ukazała się też jego praca o Wilnie pt. Ostra Brama, a także wiele wierszy, m.in. tłumaczenie na niemiecki poematu Kacenelsona Pieśń o zamor-