1941/1942, Warszawa. Relacja warszawianki Heleny Kagan, przekazana do Archiwum przez Emanuela Ringelbluma, dotycząca ucieczki na tereny okupowane przez wojska sowieckie we wrześniu 1939 oraz przeżyć we Lwowie do końca czerwca 19401
Wyjechałam 12 listopada 1939 roku o 6ej z rana, autem sprzed domu, w którym mieszkam, przy ulicy Nowolipki. Udaliśmy się przez most Kierbedzia [a] Mordy, które były punktem wypadowym dla ludzi chcących udać się do terenów sowieckich. Po drodze prawie same kominy spalonych domów, zgliszcza, czasem polski tank połamany, szkielety aut, ludzi prawie wcale.
Przed Mordami ostrzeżono nas, by nie wjeżdżać na rynek, ponieważ rewiduje się tam wszystkich przejeżdżających. Skręciliśmy w boczną ulicę, gdzieśmy zatrzymali się w jakiejś karczmie. Przebywaliśmy tam do następnego rana. W międzyczasie udałam się do jednego z dwóch Żydów, którzy zawodowo trudnili się przemytem ludzi na tamtą stronę Bugu, reb Pinkusa, i po omówieniu ceny pieniądze złożyłam w tak zwane „trzecie ręce”, to jest u innego mieszkańca Mord. Otrzymałam na to pokwitowanie, które miałam wręczyć przewodnikowi w chwili wejścia na łódkę na Bugu. Ten z kolei na podstawie tej kartki miał otrzymać zapłatę.
W karczmie kręciło się wielu żołnierzy, którzy bardzo użalali się na tak długo trwającą wojnę i ciężki los swój. A wszystkiemu winna Anglia — kończyli. Byli między nimi dobrzy ludzie. Z otrzymanych paczek słodycze dzielili dzieciom żydowskim.
13 listopada wyruszyliśmy w stronę Bugu. Zajechaliśmy do wsi Lachowice, skąd o godzinie 6ej wieczorem udaliśmy się nad rzekę. Mniej więcej 2 km od Bugu zatrzymano nas i ktoś poszedł z wywiadem. W międzyczasie zjawili się chłopi z sąsiedniej wsi Góry i zaczęli opowiadać o nieuczciwości i niesumienności mieszkańców wsi Lachowice, skąd pochodził właśnie nasz przewodnik.
Istota rzeczy była w tym, że [pomiędzy] tymi wsiami była konkurencja na tle interesów związanych [z przemy]tern ludzi. Każda z nich miała na brzegu Bugu łódki, ukryte przed mieszkańcami wsi konkurencyjnej.
Chłopi widząc, że nie dajemy posłuchu ich uwagom, zaczęli nam grozić i w końcu musieliśmy się okupić paroma złotymi. Kiedy poszli, udaliśmy się na brzeg. Nad Bugiem pojawiła się mgła, tak gęsta, że prawie nie widziałam ludzi idących obok mnie. W pewnej chwili usłyszałam rozmowę moich towarzyszy, że paczki są za ciężkie i że je rzucą. Cofnęłam się, by im powiedzieć, żeby tego zaniechali, i nagle zgubiłam wszystkich. Usłyszałam tylko głos przewodnika, że jest rów, żeby mu podać rękę. Usłyszałam też płacz dziecka i matkę, że wpadli do rowu. Potem już
1 Do relacji dołączona adnotacja H. Wassera w jęz. poi.: „1939-1940. W-wa - Lwów — zeznanie ob. Heleny Kagan przekazane przez Dr. E. Ringelbluma”.
a Brak wyrazu (zniszczony fragment tekstu).